Od przygody Edyty Górniak z Tańcem z gwiazdami minęło już dziewięć lat. Pewnie mało kto pamięta, że w dwunastej edycji, emitowanej jeszcze w TVN-ie, zajęła z Janem Klimentem trzecie miejsce, za Pawłem Stalińskim i zwyciężczynią, Moniką Pyrek.
Od tamtego czasu Edyta zdążyła stęsknić się za programem. Najwyraźniej ciągnie ją na parkiet, chociaż nie do tego stopnia, żeby znów zacząć tańczyć.
Jak ujawnia Fakt, tym razem zaśpiewa.
Ponieważ piosenkarce bardzo zależy na tym, by wypaść jak najlepiej, postanowiła przyćmić coraz bardziej zdesperowanych finalistów i skupić na sobie uwagę za pomocą imponującej biżuterii. Brylantowa kolia, którą wypożyczyła na piątkowy wieczór, jest warta, wraz z dodatkami, około ćwierć miliona złotych.
Edyta uznała, że na finał "Tańca z gwiazdami" musi zaproponować widzom coś wyjątkowego - ujawnia informator tabloidu. Oprócz tego, że przygotowała piosenkę, w której będzie mogła zaprezentować skalę swojego głosu, postanowiła włożyć nietuzinkową biżuterię.
Oczywiście żaden salon jubilerski nie puści brylantów samopas na miasto. Na całym świecie w takich sytuacjach biżuterii towarzyszy ochroniarz. Jego obecność jest nie tylko wymagana przez ubezpieczyciela, lecz również dodaje splendoru gwieździe wystrojonej w kosztowne klejnoty.
Specjalnie wyszkolony profesjonalista zadba o to, by ani Edycie, ani diamentom nic się nie stało - dodaje źródło gazety.
Prawda, jak się od razu światowo zrobiło?