Dorota Wellman nie pozostawia raczej wątpliwości co do tego, że ma dystans do siebie. Pewnie dlatego jest tak lubiana. Jak podkreśla wwywiadach, niełatwo ją obrazić, a to z takiego powodu, że z reguły mało ją obchodzi, co ludzie sądzą na jej temat, a już szczególnie na temat jej figury.
Na spotkaniu promującym jej nową książkę I Ty możesz być modelką, ujawniła, że epitety typu "gruba świnia" czy "baleron" nie robią na niej wrażenia. Zresztą, biorąc pod uwagę, że figura prezenterki jest wynikiem problemów zdrowotnych, to, jak sama zauważyła z czarnym humorem, nie ma specjalnie innego wyjścia.
Mam się powiesić? - żartowała Dorota. Żaden sznur mnie nie utrzyma…
Obecnie Wellman wspiera Małgorzatę Rozenek-Majdan w działaniach mających na celu "odczarowanie" metody in vitro, która zyskiwała na popularności dopóki Prawo i Sprawiedliwość nie doszło do władzy. Od niemal czterech lat in vitro znowu znowu uważane jest za temat tabu. Rozenek-Majdan, chociaż odebrała bardzo konserwatywne wychowanie, zdecydowała się dwukrotnie na zapłodnienie pozaustrojowe, a teraz rozważa trzecie. Promując książkę poświęconą in vitro, zauważyła, że prawicowi politycy systematycznie cofają Polskę do czasów zamierzchłego średniowiecza.
Spotkanie Małgoni z czytelnikami poprowadziła Dorota Wellman. Jak ujawnia w rozmowie z Faktem, temat jest jej boleśnie bliski.
Doświadczyłam w życiu niepłodności - wspomina prezenterka. Mimo że byłam młoda, w odpowiednim wieku, to jednak przez kilka lat nie udawało mi się zajść w ciąże. Powiem wprost: ten okres, kiedy staraliśmy się z mężem o dziecko, był dla mnie traumą. W pewnym momencie całkowicie się załamałam, miałam poczucie niespełnienia, mówiłam sobie, że jestem gorsza od innych. Doszło do tego, że niemalże gardziłam sobą, ciągle się oskarżałam: "Wszystkim się udaje, a tobie nie, jesteś beznadziejna".
Udało jej się zajść w ciążę 26 lat temu, w wieku 33 lat. Wiadomo było, że to raczej jednorazowa okazja i Dorota nie będzie miała już więcej dzieci.
To jedyne, które mam, jest upragnione, wyczekane i najbardziej kochane. Gdy urodził się Jakub, znów znalazłam sens w życiu - wspomina. To był wybuch szczęścia. Do momentu, kiedy urodził się Kuba, prowadziłam rozrywkowe, egoistyczne i nieco bezsensowne życie. Sens pojawił się, gdy urodziłam. Wówczas zrozumiałam, że jest po co i dla kogo żyć. Ukochany syn w pewnym sensie wynagrodził mi wszystkie lata cierpień.
_
_