Jesienią zeszłego roku Julia Wieniawa doszła do wniosku, że jej związek z Antonim Królikowskim nie ma przyszłości. Podobno zrozumieli, że mają odmienne plany na najbliższą przyszłość.
Antoni, który zdążył się już wyszumieć, na oczach całej Polski i licznych funkcjonariuszy policji, nieoczekiwanie przeobraził się w spokojnego domatora, podczas gdy Julia, będąca obecnie na fali wznoszącej, kompletnie nie była zainteresowana siedzeniem przed telewizorem w kapciach.
Po rozstaniu Wieniawa udzieliła Vivie ciepłego wywiadu, w którym życzliwie wspominała Antka, zapewniając, że na zawsze pozostanie on w jej sercu pierwszy chłopak, którego prawdziwie pokochała w swoim młodym życiu.
Szybko jednak doszła do wniosku, że nie warto żyć przeszłością i wybrała się na Wyspy Zielonego Przylądka z Baronem, gitarzystą zespołu Afromental.
Po powrocie potwierdzili, że oficjalnie zostali parą, a fotoreporterzy przyłapali Julię w walizkami pod domem Barona. Wygląda na to, że jeśli nie wprowadziła się do niego na stałe, to przynajmniej regularnie tam pomieszkuje.
Trudno się dziwić, że nie chce opuszczać Barona przed zmrokiem, bo dopiero po ciemku rozwija on pełen wachlarz swoich zalet.
Alek ma fajne dredy, bo są fluorescencyjne - ujawnia Wieniawa w rozmowie z Faktem. I tak jak za dnia są białe, to nocą robią się zielone. Taki szalony trik. Alek ma supergust, nie muszę go w żaden sposób zmieniać. Według mnie ma świetne poczucie stylu.
_
_