Nie da się nie zauważyć, że z biegiem lat Konkurs Piosenki Eurowizji dawno przestał być uważany za prestiżowy, a zwycięzcy coraz rzadziej robią międzynarodowe kariery. Mimo to plebiscyt wciąż budzi sporo emocji, a artyści dalej chętnie walczą o udział w festiwalu, dzięki któremu łatwiej o (przynajmniej krótkotrwały) rozgłos na arenie międzynarodowej. W tym roku decyzja o wyborze reprezentantów została podjęta przez specjalnie powołaną komisję, a nie - jak w poprzednich latach - przez widownię, co spotkało się z powszechnym oburzeniem fanów show. Niestety, jak przewidywali bukmacherzy, i w tym roku Polska poradziła sobie w konkursie wyjątkowo źle, a zaprezentowana przez zespół Tulia piosenka Pali się nie zapewniła zespołowi miejsca w finale.
Choć wiele osób już od samego początku przypuszczało, że Polkom nie uda się podbić sceny w Tel Awiwie, okazuje się, że dziewczynom niewiele brakowało do awansu do kolejnego etapu. W głosowaniu zdobyły 120 punktów: po 60 od jury (11. miejsce) i 60 od widzów (8. miejsce). Dało to Polkom ostatecznie 11. miejsce i zabrakło im zaledwie dwóch punktów, by przejść dalej. Potwierdził to na Twitterze Jan Ola Sand - producent wykonawczy Eurowizji.
Mogę teraz ujawnić, że różnica między 10 a 11 miejscem wynosiła w pierwszym półfinale zaledwie dwa punkty - napisał Sand.
Przypomnijmy, jak wyglądała punktacja przyznana Polsce przez jury:
10 punktów – Finlandia
8 punktów – Australia, Węgry
7 punktów – Czechy, Estonia
6 punktów – Białoruś
5 punktów – Izrael
3 punkty – Słowenia, Serbia, Portugalia
Tak z kolei głosowali widzowie:
8 punktów – Francja, Islandia
7 punktów – Czechy
6 punktów – Finlandia, Węgry
5 punktów – Australia, Belgia, Białoruś, San Marino
2 punkty – Estonia, Izrael
1 punkt – Słowenia
Zwycięzcą Eurowizji został pochodzący z Holandii Duncan Laurence, co świadczy o tym, że kolejna edycja odbędzie się właśnie tam. Myślicie, że w kolejnym roku zajmiemy wyższe miejsce?