Mogłoby się wydawać, że w trakcie trwającej 3 dekady kariery Anna Mucha zdążyła nauczyć się zawiłych praw, którymi rządzi się show biznes. W końcu aktorka zadebiutowała na wielkim ekranie w wieku zaledwie dziewięciu lat, szybko awansując na jedną z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia. Z biegiem czasu serialowa Magda z M jak miłość stała się idealnym materiałem na partnerkę biznesową, o czym świadczyły liczne kontrakty reklamowe z najróżniejszymi markami, w które zaangażowała się na przestrzeni lat. Niestety, wygląda na to, że długi staż w branży niczego Muchy nie nauczył, w związku z czym celebrytka zmuszona jest ponieść teraz przykre konsekwencje swoich nieprzemyślanych działań.
Przypomnijmy: w ramach rozmowy z magazynem Party przeprowadzonej z okazji urodzin aktorki, Ania z rozbrajającą szczerością przyznała, że jej marzeniem jest "posiadanie samochodu z wysięgnikiem i płynnym g***em w bagażniku, żeby móc nim zalewać patałachów, których mija na drogach".
Jak się nietrudno domyślić, kontrowersyjna wypowiedź spotkała się z oburzeniem przedstawicieli marki Mercedes-Benz, której Anna była wówczas twarzą, i w konsekwencji zerwali z nią współpracę. Okazuje się, że odważne oświadczenie Muchy kosztowało gwiazdę... 400 tysięcy złotych.
W grudniu zeszłego roku celebrytka dołączyła do salonu Mercedesa w jednym z polskich miast i została ambasadorką Auto-Studio - podaje Super Express. Po podpisaniu kontraktu Ania miała do dyspozycji auto, którego wartość szacowana była na prawie pół miliona złotych.