W tym roku mija 17 lat obecności Dody w show biznesie, licząc od premiery debiutanckiego albumu zespołu Virgin. Samej piosenkarce, która za początek swojej kariery uważa staż w Teatrze Buffo, wychodzi o cztery lata więcej. Jakby nie patrzeć, sporo się przez ten czas wydarzyło. Rabczewska okazała się prekursorką nowych standardów w polskim show biznesie, często balansując na granicy prawa. Trudno wymieniać wszystkie konflikty, więc wymienimy tylko najważniejsze.
W 2007 roku doszło do eskalacji konfliktu między nią a raperami Grupy Operacyjnej w windzie. W 2011 roku poróżniła się z Moniką Jarosińską w warszawskim klubie. Z byłym menedżerek Jakubem Majochem pokłóciła się tak energicznie, że w ruch poszła torebka. Mimo że kamery ulicznego monitoringu zarejestrowały całe zajście, sprawę umorzono.
Cztery lata temu Dorota R została pozwana przez Agnieszkę, wówczas Szulim za pobicie w chorzowskiej toalecie, a jednocześnie przeciwko niej toczyła się sprawa sądowa o pobicie policjantów. Piosenkarka i jej przyjaciółka Marta B usłyszały zarzut z art 222 KK. paragraf 1, czyli naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
Po rozstaniu z Emilem Haidarem rozpoczęły się wieloletnie procesy o: pierścionek zaręczynowy, porysowany samochód, kradzież szafy wraz z zawartością, nasłanie płatnych zbirów z pogróżkami oraz gwałt na Seszelach.
W międzyczasie prowadzona przez Dodę i jej męża, Emila Stępnia spółka Ent One Investments została oskarżona o oszustwo. Inwestorzy, który zainwestowali pieniądze w produkowany przez Stępnia film Pitbull. Ostatni Pies skarżą się, że do tej pory nie rozliczył się z nimi z zysków. Skończyło się pozwami cywilnymi i zawiadomieniem o podejrzeniu przestępstwa.
W minionym tygodniu portal Życie Stolicy opublikował życzliwy piosenkarce artykuł, w którym dziennikarz śledczy Łukasz Pawelski opisał nieprawidłowości, jakie, jego zdaniem, zostały popełnione w trakcie procesów z udziałem Dody.
Rabczewska chyba spodziewała się, że po publikacji artykułu Kto chce zniszczyć Dodę, wszyscy sędziowie, rozpatrujący jej liczne sprawy sądowe, od razu uznają ją za niewinną, najlepiej przez aklamację, a policjanci posypią głowy popiołem i przyznają publiczniem, że mylili się co do niej.
Kiedy do tego nie doszło, piosenkarka tak się zdenerwowała, że w piątek popołudniu musiała jechać do szpitala.
Nie mogę teraz rozmawiać - wyznała dzwoniącemu do niej dziennikarzowi Super Expressu. Jadę do szpitala, coś złego dzieje się ze mną, nie dam rady.
O tym, że jej złe samopoczucie było wywołane brakiem reakcji na artykuł, a nie na przykład na tle meteopatycznym, może świadczyć sobotni wpis na Instagramie.
Nie wiem, co mam mówić... - wyznała piosenkarka. Nie wiem, co mam sobie powiedzieć.... Jestem rozstrzęsiona. To jest bez sensu to nagranie, po prostu przeczytajcie sobie.
_
_