Michał Piróg chwalił się ostatnio, że planuje wyprowadzić się na stałe do Izraela, kraju stojącego o tyle wyżej w rozwoju niż zacofana mentalnie Polska... Ogłosił, że do kraju zamierza przylatywać tylko na nagrania You can dance i potem od razu będzie jechał na lotnisko. Wszystko aby kontakt z Polakami ograniczyć do minimum, nie rezygnując jednak z pieniędzy.
Wybuchła wojna i musi się teraz jakoś z tego wykręcić. Wybrał najprostszy sposób - założenie, że ludzie uwierzą mu we wszystko. Idzie więc w zaparte i twierdzi na łamach Super Expressu, że... wcale nie chciał zmieniać obywatelstwa, a swoje plany zawodowe wiąże tylko z Polską.
Wygląda na to, że musimy się do niego przyzwyczaić. Podziękujcie Hamasowi.