Sara May, zachęcona chyba przez nas umieszczeniem w rankingu "największych żenad 2008 roku", nadal zagęszcza atmosferę. Tym razem na swoim blogu zaatakowała... Anię Dąbrowską. Podobnie jak w przypadku niewidomej Ewy Lewandowskiej z Mam talent, nazwała jej śpiew "kaszaną".
Miałam nie wspominać o tym kimś na blogu, bo rzadko piszę o ludziach bezbarwnych, którzy nie wywołują we mnie żadnych emocji: ani tych złych, ani dobrych - zaczyna zniesmaczona Kasia Szczołek. Ona była mi obojętna, dopóki nie natrafiłam na zabójczy materiał z jej próby. Oto i cała prawda o Annie D.!
Nie mogę uwierzyć, że to się działo naprawdę. Próba polskiej "piosenkarki". Choć przypomina to raczej kabaret nieudolnych i karykaturę śpiewu. Ciekawe czy Wam się również spodoba tak bardzo jak mnie? Po prostu powalający wokal na żywo. Wiadomo, że nikt normalny i zdrowy na umyśle nie będzie tych jej wypocin dla zgorzkniałych i zakompleksionych kobiecin słuchać, mimo lansowania ich w największych rozgłośniach radiowych, więc robi co może i śpiewa sprawdzone przeboje."
Nie trzeba mieć słuchu, żeby usłyszeć, jaka to kaszana. To video i inne jej muzyczne dokonania powinni puszczać w publicznych toaletach na lepsze wypróżnianie się. Od razu szybciej by szło.
Trudno to nawet skomentować. Dąbrowska nagrała przynajmniej jeden http://daria24.wrzuta.pl/film/pnN8em5pRI/. A Sara? Może się najwyżej przy nim "wypróżnić".