Bella Hadid ma za sobą kilka pracowitych dni na południu Francji. Modelka na festiwal filmowy w Cannes poleciała jako twarz Diora, a do jej obowiązków należało głównie pozowanie w kreacjach francuskiego domu mody na czerwonym dywanie. Jak na wzorową "ambasadorkę" przystało, w wydarzeniu brała udział od pierwszego dnia, dzięki czemu udało jej się reprezentować markę na dwóch premierach i hucznej kolacji Vogue'a.
Odhaczywszy zawodowe zobowiązania, 22-latka zafundowała sobie kilka luźniejszych dni, w trakcie których wypoczywała na Lazurowym Wybrzeżu z dala od obiektywów paparazzi. Choć w czwartek na południe Francji przyleciały jej koleżanki-modelki z Kendall Jenner na czele, Hadid nie wychodziła z ukrycia i opuściła nawet wielką galę amfAR, której była stałą bywalczynią od 2015 roku.
Po kilku dniach wakacji Hadid w piątek znów znalazła się na radarze francuskich paparazzi. Tym razem dała się upolować na nicejskim lotnisku, z którego wyruszyła w stronę Nowego Jorku. Wygląda na to, że modelka liczyła na anonimowość, bo tego dnia zaprezentowała się w wyjątkowo niezobowiązującym wydaniu. Na jej stylizację składały się białe dżinsy i dzianinowa, prążkowana bluzeczka ze starej kolekcji Chanel, która w sklepach vintage jest wyceniana na ponad 5 tysięcy złotych. Uwagę zwracała niedbała fryzura w nieładzie i twarz pokryta lekkim makijażem, dzięki którym Hadid była trudna do rozpoznania.
Zobaczcie Bellę w wersji sauté. Wygląda jak rasowa supermodelka?