Meghan Markle i książę Harry są obecnie najpopularniejszą parą książęcą na świecie. Udało im się wyprzedzić nawet Kate i Williama, którzy do niedawna cieszyli się największą sympatią i zainteresowaniem mediów. Odkąd jednak na brytyjskim dworze królewskim pojawiła się Meghan, wszyscy mówią tylko o niej, co pozostawia resztę rodziny w cieniu.
Z popularności Sussexów wiele osób próbuje uszczknąć coś dla siebie. Najbardziej aktywna na tym polu była jak dotąd rodzina Markle. Przyrodnia siostra księżnej chce wydać książkę, w której opisze "brudne sekrety Meghan", a jej ojciec próbował zarobić na zdjęciach z książęcego ślubu, umawiając się potajemnie z paparazzi.
Przypomnijmy: Ojciec Meghan Markle chce zarobić na jej ślubie? Sprzedał ustawione zdjęcia za 100 TYSIĘCY FUNTÓW!
Okazuje się, że pokusa wzbogacenia się na najpopularniejszych członkach monarchii, nie ominęła także bliskich Kate Middleton. Jej brat, James, postanowił nieco pomóc sobie w biznesie, wykorzystując do tego informację o narodzinach royal baby. Na kilka dni przed porodem przedsiębiorca wysłał do klientów maile, w których namawiał do kupowania swoich produktów. Middleton ma udziały w kilku firmach, m.in. Boomf i Cake Kit Company, sprzedającej okolicznościowe zestawy do pieczenia ciast.
Każdy rodzic zasługuje na to, aby ich mały książę lub księżniczka zostali obsypani kolorowym konfetti. Świętujcie i pogratulujcie im, wysyłając coś nieco innego - zachęcał.
Jakby tego było mało, Middleton zdradził tajemnicę dotyczącą płci dziecka.
Boy oh boy - that was a suprise! - napisał, co można przetłumaczyć jako "Chłopie, co za niespodzianka!".
Nietrudno zauważyć, że taka gra słów wyraźnie sugerowała, że na świat miał przyjść męski potomek.
Jak donosi brytyjska prasa, rodzina królewska uznała działanie Jamesa za nietaktowne. Ten jednak odpiera zarzuty o to, że "zarabia na Archim".
Trochę za dużo powiedziane, że zarabiamy. Powiedziałbym, że świętujemy - broni się Middleton.
Można się domyślać, że zachowanie brata Kate raczej nie poprawi chłodnych stosunków między Cambridge’ami a Sussexami...