Jako że Taylor Swift od lat funkcjonuje jako jedna z najpopularniejszych gwiazd na świecie, jej obecność w mediach jest bardzo wyważona. Piosenkarka skutecznie unika obiektywów paparazzi, a kreowany przez nią wizerunek zdaje się być elementem wieloletniej strategii sztabu PR-owców. Jeśli zdarza jej się znaleźć na radarze fotografów, zazwyczaj jest to kontrolowana "ustawka", taka jak słynna plażowa sesja z Tomem Hiddlestonem.
Piosenkarka w listopadzie zakończyła ogromną trasę koncertową Reputation Stadium Tour i od tamtego czasu żyła w ukryciu, nie licząc sporadycznych wyjść na ściankę i "ustawek" z rzekomym partnerem, Joem Alwynem. Pod koniec lipca wróciła jednak do gry, wypuszczając singiel Me! nagrany w duecie z Brandonem Urie z zespołu Panic! at the Disco. Piosenka zapowiadająca jej siódmy studyjny album okazała się hitem wszędzie poza Francją, Rumunią i Koreą Południową, co kilka dni temu skłoniło piosenkarkę do nadrobienia zaległości w Paryżu.
Chcąc przekonać Francuzów do nowego singla, Swift w miniony weekend zawitała do studia paryskiej rozgłośni NRJ Radio. Wychodząc z wywiadu, trafiła na tłum fanów, którzy blokowali jej przejście do samochodu. Ubrana w zdobioną kwiatowymi nadrukami, żółtą sukienkę Self-Portrait za 1700 złotych i dopasowane kolorystycznie sandały od Jimmy'ego Choo za kolejne 4 tysiące, gwiazda poświęciła wielbicielom kilka minut, pozując do wspólnych selfie i rozdając autografy. Przy okazji pochwaliła się imponującą mimiką, posyłając w stronę obiektywów spontaniczne wyrazy zdziwienia.
Zobaczcie Swift pod paryską rozgłośnią radiową. Jesteście fanami jej modowego wyczucia?