W niedzielę Polacy podjęli decyzję, kogo chcą wysłać do Brukseli. Chętnych było sporo, ale wyborcy okazali się wybredni. Na liście przegranych znaleźli się między innymi dotychczasowi europosłowie Dariusz Rosati i Jarosław Wałęsa oraz ci, którzy dopiero ostrzyli sobie zęby na pensję wynoszącą 8 tysięcy euro miesięcznie, jak Joanna Scheuring-Wielgus.
Na szczęście do Parlamentu Europejskiego dostało się wystarczająco dużo kolegów i koleżanek Joachima Brudzińskiego, by mógł być spokojny o to, że ciasteczek dla córki nie zabraknie.
Jak się okazuje, belgijskie produkty ceni również Zenon Martyniuk. On także wybiera się do Brukseli, ale nie z powodów politycznych. Jak daje do zrozumienia w rozmowie z Faktem, w całej Polsce nie ma krawców wystarczająco dobrych, by mogli konkurować z fachowcami z Brukseli.
Nie kupuję ubrań na łapu-capu - ujawnia gwiazdor disco polo. Garnitury, które noszę, są szyte w Brukseli na zamówienie. Marynarka musi być dopasowana. Mamy już z żoną swoje ulubione sklepy rozmieszczone po całym świecie. Lubię inwestować w potrzebne rzeczy. Nie przepijam zarobionych pieniędzy. Lubię kupić mojej Danusi fajną torebkę w Belgii albo buty w Stanach.
Jak ustalił tabloid, garnitur szyty na miarę w Brukseli może kosztować nawet kilkanaście tysięcy złotych. Widać?