W połowie maja Jacek Rozenek trafił do szpitala z podejrzeniem udaru. Okoliczności były dramatyczne. Jak ustalił Super Express, aktor zasłabł za kierownicą swojego samochodu. Ostatkiem sił zjechał na pobocze i zadzwonił po pogotowie.
W szpitalu okazało się, ze podejrzenia dotyczące udaru są, niestety, zgodne ze stanem rzeczywistym. Skończyło się afazją i częściowym paraliżem jednej strony ciała.
Na szczęście interwencja lekarska została podjęta na tyle szybko, w sytuacji gdy liczy się każda minuta, że możliwy jest całkowity powrót do zdrowia. Jak ujawniła osoba z otoczenia aktora, zaczął już wypowiadać pojedyncze słowa, a paraliż też stopniowo ustępuje.
Była dziewczyna Jacka, 26-letnia Roxy Gąska o jego hospitalizacji dowiedziała się dopiero kilka dni temu, zapewne z gazet. Trudno się dziwić, od pięciu miesięcy nie są już razem, więc pewnie Jacek nie umieścił jej na szczycie listy osób, które należy powiadomić, gdyby coś mu się stało.
Za to kiedy zorientowała się w sytuacji, podobno rzuciła wszystko, by wspierać byłego chłopaka.
Dowiedziała się o udarze dopiero w tym tygodniu - potwierdza informatorka Faktu. Wzięła sobie nawet wolne w pracy, żeby zająć się Jackiem. Jest w stałym kontakcie z jego najstarszy synem i codziennie zagląda do szpitala.
Fotoreporterowi tabloidu udało się ją nawet sfotografować, gdy z wypchaną siatką stoi przed wejściem na oddział udarowy Kliniki Neurologii.
Obecnie nie ma żadnego znaczenia, że od kilku miesięcy nie jesteśmy razem - komentuje Roxy. Najważniejsze jest dobro Jacka i jego rodziny.
Myślicie, że się jeszcze zejdą?