W marcu tego roku Dominika Tajner-Wiśniewska ujawniła na portalu społecznościowy, że jej małżeństwo z Michałem właśnie dobiega końca. Jak się okazało, podczas gdy mąż udawał, ze ją wspiera podczas treningów Tańca z gwiazdami i ciepło wypowiadał się o niej w wywiadach, w tym samym czasie po cichu gromadził dokumenty rozwodowe.
Pozwem zaskoczył ją cztery dni po jej odpadnięciu z Tańca z gwiazdam, gdy nadal była przygnębiona porażką.
Początkowo Dominika zapowiedziała, że będzie walczyć o małżeństwo, bo nadal kocha Michała, ale z czasem chyba zrozumiała, że nie warto aż tak się upierać. Problemy małżeńskie zeszły na dalszy plan, gdy jej jedyny syn trafił do szpitala z bardzo niepokojącymi objawami. Wtedy już w ogóle nie miała głowy do myślenia o małżeństwie.
Na szczęście od tamtej pory sytuacja się uspokoiła. Syn Dominiki wrócił do zdrowia, a wspólne czuwanie przy jego łóżku zbliżyło Wiśniewskich na tyle, że o pomoc w podjęciu decyzji w kwestii rozwodu poprosili mediatora.
Michał i Dominika mają dla siebie ogromny szacunek - wyjaśnia znajomy małżonków w rozmowie z Faktem. Nie ma mowy o wojnie. Ze względu na wspólnie spędzone lata chcą, by ich rozstanie przebiegło jak najmniej boleśnie. Stwierdzili, że spotkanie na gruncie bardziej przyjaznym niż sala rozpraw pozwoli im lepiej ustalić wszystkie szczegóły rozwodu.
Czyli wbrew entuzjastycznemu tytułowi Rozwodu nie będzie?! zamieszczonemu przez Fakt, chodzi raczej o to, by rozstać się w relatywnie miłej atmosferze, a nie pogodzić.
Oczywiście może zdarzyć się tak, że mediacje uratują małżeństwo, ale mediator na siłę ich przecież nie połączy - tłumaczy ekspertka tabloidu, mediator rodzinny Monika Jędrzejewska.