22 stycznia tego roku w poznańskim Sądzie Okręgowym zapadł wyrok, przyznający ofierze wielokrotnego gwałtu, dokonanego przez księdza Romana B. milion złotych odszkodowania.
W toku procesu udowodniono, że ksiądz Roman B. zakonnik stowarzyszenia Towarzystwo Chrystusowe, wielokrotnie zmuszał do współżycia seksualnego Kasię B., będącą wtedy w szóstej klasie podstawówki. Zrobił z niej swoją seksualną niewolnicę, chwalił się nią przed innymi księżmi, a kiedy zaszła w ciążę, zmusił ją do aborcji.
Towarzystwo Chrystusowe zapowiedziało wprawdzie odwołanie od wyroku, zapewniając, że nie ponosi odpowiedzialności za zboczenie księdza, którego delegowało do szkoły w charakterze katechety, ale na razie zastosowało się do wyroku i wypłaciło zasądzoną kwotę.
Wtedy do Katarzyny B. zwrócił się Marek Lisiński z fundacji Nie lękajcie się. Poprosił ją o pożyczkę w wysokości 30 tysięcy złotych na operację trzustki. Lisiński też jest ofiarą księdza pedofila, więc Katarzyna B. ze współczuciem i zrozumieniem zapewniła, że 10 tysięcy z tej kwoty w ogóle nie musi jej oddawać.
Kiedy jednak poprosiła o wgląd do dokumentacji medycznej, Lisiński zaczął jej unikać. Zresztą był już wtedy zajęty namawianiem braci Sekielskich, żeby zapłacili mu o 25 tysięcy złotych za wywiad na potrzeby filmu Tylko nie mówi nikomu i ułatwienie kontaktów z ofiarami kościelnej pedofilii.
Sekielscy nie skorzystali z jego propozycji i fragmenty rozmowy z Lisińskim, za które żądał pieniędzy, w ogóle się w filmie nie pojawiły.
Niech ta jedna historia nie podważy całego sensu pracy - zaapelowali potem Tomasz i Marek.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, Lisiński natychmiast podał się do dymisji, a na Facebooku umieścił oświadczenie, w którym napisał, że wyłudzeń dokonywał we własnym imieniu, jako osoba prywatna, a nie przedstawiciel fundacji. Czyli użył identycznej argumentacji, którą stosuje Kościół Katolicki, utrzymując, że zboczeńcy w sutannach molestują jako osoby prywatne, a nie przedstawiciele Kościoła.
Po dymisji Lisińskiego fundacja wróciła do normalnego funkcjonowania. Nie ma zresztą innego wyjścia, bo po premierze filmu Sekielskich zgłaszają się do niej setki pokrzywdzonych, którzy latami samotnie przeżywali swoje traumy. Żeby odzyskać wiarygodność po skandalu, rada fundacji zarządziła kontrolę finansową.
Musimy mieć pewność, że żadne środki, które zostały przekazane fundacji nie zostały użyte niezgodnie ze statusem - wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem Anna Frankowska-Gzyra. Osobiście zabezpieczyłam wszystkie rachunki bankowe fundacji.
**_
_**