Trzeba przyznać, że w ostatnich latach Nicole Kidman udało się dokonać niemożliwego i odzyskać dobre imię w Hollywood. Po przekroczeniu czterdziestki Australijka zaczęła eksperymentować z chirurgią plastyczną i wybierać wyjątkowo złe scenariusze, co w rezultacie sprawiło, że filmowcy zaczęli traktować Kidman jak przebrzmiałą gwiazdę, która lata świetności ma już dawno ze sobą. W momencie, w którym Nicole przestała przesadzać z zabiegami "upiększającymi" i odzyskała utraconą mimikę, producenci na nowo zainteresowali się laureatką Oscara za film Godziny, pozwalając Kidman na nowo cieszyć się statusem pierwszoligowej aktorki.
Ostatnie tygodnie upłynęły żonie Keitha Urbana na intensywnej promocji drugiego sezonu serialu HBO Wielkie kłamstewka, w którym oprócz Kidman pojawiają się takie nazwiska jak Reese Witherspoon, Laura Dern czy Meryl Streep. W środę gwiazda pojawiła się w programie Good Morning America, gdzie u boku sławnych koleżanek opowiadała o pracy na planie hitowej produkcji.
Tego dnia 51-latka miała na sobie marynarkę w pepitkę z metką Alexander McQueen oraz różową, satynową sukienkę, w której odsłoniła swoje zgrabne nogi. Po nagraniu porannego show, celebrytka zjawiła się pod studiem uzbrojona w długopis i przez dłuższy czas rozdawała autografy, oprócz tego cierpliwie robiąc sobie zdjęcia z czekającymi pod studiem fanami.