Po rozwodzie Kinga Rusin milczała jak zaklęta na temat swojego byłego męża. Nieraz bardzo wymownie. Czuć było, że bardzo zawiodła się na nim i na swojej byłej świadkowej, którzy zeszli się w Watykanie, gdy umierał Karol Wojtyła.
Po ślubie Tomasza z Hanią (zwaną później Lisicą), była tak rozgoryczona obrotem sprawy, że zabroniła dziewczynkom spędzać czas z nową rodziną taty. W wyniku tego zakazu małżeństwo Lisów musiało spędzić urlop oddzielnie - każde ze swoimi dziećmi. Ostatnio jednak coś się Kindze odmieniło. Pozwoliła córkom pojechać z ojcem do Meksyku, pomimo towarzystwa nowej żony i jej córek. Zgodziła się także na dwie wigilie.
Kinga musiała się przekonać, że Tomek odbiega od modelu niedzielnego ojca, o co go obwiniała. I może na niego liczyć w każdej sytuacji - mówi Na żywo znajoma prezenterki.
Dziwnym zbiegiem okoliczności czas łaskawości ze strony Kingi przypadł na okres wyjątkowo kiepski dla Lisów - akurat ważyły się losy Hani jako prowadzącej "Wiadomości". Być może Kindze dla pełnej satysfakcji wystarczyła miła świadomość, że była przyjaciółka radzi sobie znacznie gorzej niż ona?