Życie Jolanty Fraszyńskiej obfituje w trudne relacje z mężczyznami. Swojego męża, Grzegorza Kuczeriszkę musiała wyciągać z alkoholizmu (zobacz: Mąż Fraszyńskiej był alkoholikiem). Poza tym przez wiele lat nie miała kontaktu z ojcem. Wyznała, że przez niego nabawiła się kompleksów na całe życie. No, na pół życia.
Problem polegał na tym, że aktorka i jej młodsza siostra były nieślubnymi dziećmi. W niezbyt dużym mieście, jakim są Mysłowice, pod koniec lat 60-tych był to wielki skandal obyczajowy. Ojciec nigdy nie zajmował się córką, nie mieli ze sobą kontaktu przez wiele lat. Aktorkę wychowała babcia.
Przeżywała tę sytuację i gdzieś podskórnie zaszczepiła mi i siostrze poczucie wstydu - powiedziała Fraszyńska w jednym z wywiadów. Dopiero po skończeniu 40-tki poczuła się gotowa by odnaleźć ojca.
Jolę bardzo dużo kosztowało nawiązanie z nim kontaktu - mówi tygodnikowi Świat i Ludzie jej przyjaciółka. Długo brakowało jej odwagi, bała się, że nie znajdą nici porozumienia. Ale pokonała lęk i teraz bardzo się cieszy z tego spotkania. Chce, by ojciec był u niej częstym gościem, żeby był prawdziwym dziadkiem dla jej córek, Anastazji i Anielki. Bo jej zawsze brakowało ojca. Jola mówi, że teraz zaczyna z nim nowy rozdział życia.