Edyta Górniak po serii spontanicznych przeprowadzek, które rzuciły ją najpierw do Krakowa, a potem do Los Angeles, uznała, że czas na razie osiąść w Polsce.
Zresztą od ciągłego latania samolotem w tę i z powrotem ciągle dostawała kaszlu. Wprawdzie piosenkarka ujawniła, że kupno własnego mieszkania uzależnia od tego, czy znajdzie wreszcie właściwego mężczyznę, ale wygląda na to, że w najbliższym czasie nie planuje przynajmniej zmieniać kraju zamieszkania.
Na decyzji gwiazdy zaważyło to, że jej jedyny syn Allan świetnie odnalazł się w wojskowym liceum pod Warszawą i nie chce na razie zmieniać szkoły, a Edyta, chociaż już nie mieszkają razem, lubi przebywać blisko niego.
Ostatnio jednak doszła do wniosku, że warto zabezpieczyć Allana na wypadek, gdyby znów nie mogła usiedzieć w miejscu.
Edyta uznała, że nadszedł czas, by podarować mu własne lokum - ujawnia znajomy piosenkarki w rozmowie z Faktem.
Dysponując swoim mieszkaniem, Allan zawsze będzie miał gdzie wrócić, nawet gdy jego mama wpadnie na pomysł kolejnej przeprowadzki.
Górniak od dawna myśli o zabezpieczeniu mieszkaniowej przyszłości syna. Kilka lat temu, gdy zgodziła się reklamować budowę jednego z osiedli na warszawskim Wilanowie, umówiła się z deweloperem, że jako wynagrodzenie podaruje jej mieszkanie.
Chciała je zachować dla syna, ale niestety, zapomniała przeprowadzić rozdzielność majątkową z ówczesnym mężem. Dopiero w trakcie procesu Dariusza K. za śmiertelne potrącenie kobiety na pasach wyszło na jaw, że przeznaczone dla syna mieszkanie zostało sprzedane.
Dopiero teraz, gdy Dariusz K. siedzi w więzieniu, pojawiła się dogodna okazja, żeby odrobić tamtą stratę.
Edyta jest bardzo dumna, że Allan wyrasta na odpowiedzialnego mężczyznę i chce mu zagwarantować zabezpieczenie na przyszłość - ujawnia informator tabloidu.