Joanna Liszowska odgrażała się niedawno, że już nigdy nie udzieli wywiadu na temat swojego życia prywatnego. Że już nigdy nie powtórzy tego błędu. Minęło jednak kilka miesięcy i 2 tygodnie temu w Fakcie wyznała, że jest "szczęśliwa i zakochana". Napisaliśmy wtedy:
Liczymy już tygodnie do długiego, szczerego wywiadu w "Vivie" albo "Gali". Czuć, że chciałaby znów położyć się publicznie na kozetce i wyznać nam wszystko. Dla takich ludzi to jak narkotyk - raz spróbują i nie mogą przestać. Jak sądzicie, długo jeszcze wytrzyma? (Zobacz: *"Jestem bardzo szczęśliwa i zakochana")
*
Wytrzymała 2 tygodnie... W najnowszej Vivie już z okładki zachęca nas zwierzeniami o swojej nowej miłości. W środku numeru szczegóły:
To prawda. Jestem szczęśliwie zakochana - ogłasza Liszowska. Tak szczęśliwa jak teraz nie byłam jeszcze nigdy w życiu! I mówię to z pełną świadomością - jestem zakochana i jestem kochana!
Mój facet to Szwed. Ola Serneke (czytaj Ula). Wiem, wiem, jak to brzmi, ale to naprawdę męskie imię, a on jest prawdziwym mężczyzną - zapewnia.
Joasia wykorzystuje też okazję, żeby przekonać czytelników, że... nie występowała w programach rozrywkowych dla kariery. No gdzie, dla kariery? Nawet nam przez myśl nie przeszło. Co ciekawe, twierdzi, że dla samorealizacji walczyła nie tylko w Tańcu z gwiazdami i Jak ONI śpiewają ale i w... Forcie Boyard.
- _**Dużo rzeczy robię dla siebie, ale nie po to, by się pokazać**_ - zapewnia Joasia. Tańczyłam w "Tańcu z gwiazdami", bo chciałam to zrobić. Nie dla kariery i nie dlatego, że udział w takim programie miał mi w czymś pomóc.
- Tak samo było z "Jak ONI śpiewają"?
- Tak. Udział w "Jak ONI śpiewają" był okazją do sprawdzenia siebie. (...) Jak już mówiłam, dużo rzeczy robię dla siebie. Na przykład udział w "Forcie Boyard". Zawsze marzyłam o takiej przygodzie!
Tak, wszystko tylko dla zabawy. A zwłaszcza ten wywiad. Przy okazji - widzicie podobieństwo?