Na przekór ponurym przepowiedniom, wróżącym muzyce disco polo rychły zmierzch popularności, branża zdaje się przeżywać swój renesans. Marcin Miller, lider zespołu Boys, tak dobrej passy nie pamięta od dekady, czyli od czasu, gdy za zagranie utworu Jesteś szalona na imprezie sylwestrowej Polsatu zainkasował 90 tysięcy złotych.
Zobacz: Miller zarobił 90 tysięcy!
Swój sukces muzyka disco polo zawdzięcza w dużej mierze TVP, która wytrwale promuje ten nurt, nie ukrywając pragnienia, by disco polo stało się oficjalną muzyką wszystkich Polaków.
Na szczęście, na "dobrej zmianie" korzystają nie tylko ulubieńcy telewizji publicznej, jak Zenon Martyniuk czy Sławomir Zapała, lecz cała branża.
Marcin Miller chwali się w Super Expressie, że jego popularność tak wzrosła, że swoimi gwiazdorskimi zachciankami przebija nawet kolegów.
Życzy sobie m.in: profesjonalną ochronę dla całego zespołu, noclegi dla pięciu osób: cztery oddzielne pokoje i jeden apartament, dodatkowo jest wymagana wanna i dużo wieszaków na ubrania, garaż lub strzeżone szerokie miejsce na parkingu, odpowiednie wyposażenie garderoby w stoły, krzesła, gniazdka, ręczniki papierowe, sztućce, świeże owoce, kanapki, ciepłe posiłki, lód w kostkach, napoje energetyczne i alkohole określonych marek – whisky i czysta wódka, napoje gazowane, izotoniki - wylicza tabloid.
Na tle zespołu Boys, Zenek i Sławomir wypadają naprawdę blado.
Wystarczy, żeby w garderobie było lustro, a na stole niegazowana woda mineralna, herbata, sezonowe owoce i kanapki - ujawnia skromnie Maryniuk. O hotelu nawet nie wspomina, bo słynie w branży z tego, że stara się po występie wracać do domu, a jeśli to jest całkowicie niemożliwe, sam organizuje i opłaca sobie nocleg.
Sławomir też wymienia swoje żądania, ale chyba nie do końca poważnie.
Mamy taką zachciankę, że w naszej garderobie musi być mydło specjalnej marki, którego używam - przekomarza się. Za to Kajra ma mieć swój ulubiony rodzaj zimnego piwa. Bez tego nie wyjdziemy na scenę!
Na szczęście w swojej biograficznej książce Marcin wyjaśnił, skąd te fochy.
Nasz rider można uznawać za fanaberie - przyznaje artysta. Jak ktoś może go przeczyta, rzeczywiście może powiedziec, że "Boysom" się w głowach już popierdzieliło, a my zrobiliśmy to celowo.
Jak sugeruje, nikt nie będzie traktowany jak gwiazda, póki nie zacznie grymasić. Zgadzacie się?
_
_