Kariera Emily Ratajkowski już od ponad sześciu lat udowadnia, że pokazywanie piersi w teledyskach może być przepustką do show biznesowej "pierwszej ligi". Modelka, która przed przełomowym występem w klipie Robina Thicke'a zdawała się aspirować do branży erotycznej, dziś jest jedną z najpopularniejszych dziewczyn na Instagramie. Sława w mediach społecznościowych sprawiła, że pozuje dla Vogue'a, dorabia na autorskich kostiumach kąpielowych, a nawet funkcjonuje jako samozwańcza ekspertka od nowej fali feminizmu.
28-latka ma męża, psa, sławę i pieniądze, ale nadal walczy o szacunek ze strony amerykańskich elit. Zaliczywszy mało udany występ na majowej gali MET, w niedzielę postanowiła poszukać szczęścia na rozdaniu nagród Tony Awards. Nowojorskie wydarzenie jest uznawane za najbardziej prestiżową imprezę amerykańskiej branży teatralnej, w związku z czym obecność modelki z teledysku Robina Thicke'a na czerwonym dywanie była bardzo zagadkowa.
Ratajkowski postarała się, by nie pozostać niezauważoną i na rozdaniu nagród teatralnych zaprezentowała się w odmienionym wydaniu. Z okazji wielkiego wyjścia założyła czarną suknię od Michaela Korsa za ponad 12 tysięcy złotych, której fason zdawał się być inspirowany górą od bikini. Choć kreacja pomogła modelce wyeksponować słynny biust i ramiona, uwagę bardziej zwracała nowa fryzura w postaci boba z asymetryczną grzywką, którą Ratajkowski wypróbowała już rok temu przy okazji "poważnej" sesji do Paper Magazine.
Zobaczcie Ratajkowski na rozdaniu nagród teatralnych. Zmiana na plus?