Jacek Protasiewicz, były członek Platformy Obywatelskiej, założyciel Unii Europejskich Demokratów, od 17 lat jest żonaty, przynajmniej teoretycznie, bo jeśli chodzi o aspekty praktyczne, to zdania są podzielone.
Żona polityka Patrycja jest na przykład zdania, że Jacek zbyt rzadko bywa w domu, by ich relację można było nazwać prawdziwym małżeństwem.
Już kilka razy groziła rozwodem i Protasiewicz za każdym razem próbował ją przekonać, że tym razem będzie zupełnie inaczej, no ale ciągle coś...
A to niespodziewanie dostał się do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku i zasiedział się tam 10 lat, potem zastąpił Grzegorza Schetynę na stanowisku szefa PO na Dolnym Śląsku, a całkiem niedawno dowiedział się, że zostanie tak zwaną "lokomotywą" Koalicji Polskiej we Wrocławiu.
No i wtedy właśnie żona nie wytrzymała.
Od kilku lat to małżeństwo nie istnieje - ujawnia w Super Expressie znajomy pary. Patrycja chce ułożyć sobie życie na nowo. Jacka ciągle nie było w domu, polityka całkiem go pochłonęła. Patrycja miała o to żal, że nie poświęca jej i dziecku więcej czasu.
Kampania wyborcza nie jest najlepszym czasem na rozwody, ale żona polityka nie zamierza już czekać. Chce jednak, ze względu na wszystkie dobre chwile, jak najmniej zaszkodzić mężowi.
Złożyła pozew rozwodowy. To chyba najłagodniejsze tego typu pismo w historii sądownictwa - potwierdza informator tabloidu. Nie ma w nim nic szokującego. Mam nadzieję, że rozwód będzie szybki, a Patrycja i Jacek zostaną przyjaciółmi.
Żona polityka wnioskuje w pozwie o rozwód bez orzeczenia o winie i alimenty na syna w wysokości 1500 złotych miesięcznie.
Z pewnością znalazłoby się kilku takich, którzy mogliby pozazdrościć Protasiewiczowi łagodnego rozwodu. W tym również polityków...