Ewa Minge jest jedną z najbardziej uznanych polskich projektantek i kobietą, która nie boi się mówić tego, co myśli. Często zabiera głos w ważnych, społecznych sprawach i komentuje otaczającą ją rzeczywistość.
Swego czasu głośno było o jej konflikcie z Moniką Zamachowską, po tym jak projektantka odważyła się publicznie potępić dziennikarkę za wywlekanie rodzinnych brudów i nazwała ją złodziejką mężów.
Od tamtej pory Minge nieco ograniczyła swoją aktywność w mediach i usunęła się w cień, ale co jakiś czas powraca z wpisem, którym wsadza kij w mrowisko. Tak też stało się i tym razem. Gwiazda postanowiła dołożyć swoje trzy grosze do dyskusji na temat programu 500 +. Okazuje się, że Ewa jest jego zwolenniczką i uważa, że dzięki takiemu dofinansowaniu zbliżamy się poziomem do zachodnich państw.
Kiełbasa wyborcza czy raczej wyborowa? Pewnie będę za to, co napiszę wyklęta, ale nie mogę już słuchać tych wrzasków, że wychowujemy społeczeństwo niechętne pracy, leniwe i roszczeniowe, bo takie 500+ zniechęca do wstania z łóżka i wystarczy sobie zrobić czwórkę dzieci, żeby żyć wygodnie. Serio??? Ten kto wie, czym jest wychowanie czwórki dzieci, ma tez pojęcie o owej "wygodzie i dostatku". Otóż to 500 jest dla dzieci i choć trudno uniknąć różnych patologicznych przypadków, to w większości nie zmienia te "pięć stów" niczyjego charakteru. Oceniam z pozycji pracodawcy i osoby od lat mieszkającej na prowincji. Te pieniądze są niezbędne i u naszych sąsiadów z zachodniej strony dzieci dostają dużo więcej. Tam też nie sami święci i nie zawsze na buty czy wycieczkę są wydawane owe pieniądze - przekonuje Minge.
U mnie dziewczyny biorą te pieniądze i nie zwalniają się z pracy. Nikt nie rzucił roboty i nie dorobił sobie kolejnego dziecka. A ci, którym to 500 nie ratuje niczego, zwyczajnie mogą nie składać wniosku, aby nie obciążać państwa, o które się tak bardzo boją lub oddać swój przydział potrzebującej sąsiadce. Za miedzą krowom też dopłacają, a emeryci zwiedzają świat, bo ich na to stać. Młodzi mają ulgi podatkowe itp. historie. Ale, że Niemcy bogatsi? Może właśnie dlatego, że dbają o obywatela?!
Ewa podkreśla, że jest "apolityczna" i nie chwali w ten sposób PiS-u, ale popiera samą ideę.
Straszenie, że państwo zbankrutuje i trzymanie socjalu na poziomie głodującej Etiopii nie jest żadnym kierunkiem rozwoju. Trzeba zainwestować, żeby zbierać plony. Człowiek to najlepsza inwestycja. Tej kiełbasy mógł użyć każdy. Minęło 30 lat. Przez lata pomagałam żyć godnie mojej babci, moim przyjaciółkom, które samotnie wychowywały dzieci też pomagałam i patrzyłam jak w mojej ukochanej z dzieciństwa wsi kolejna krowa idzie pod nóż, bo żre tyle, że nawet na maskotkę zbyt droga. Jestem apolityczna od zawsze i od zawsze blisko ziemi i ludzi. Daleko mi do gwiazd i celebryckiego życia, choć mam je na wyciągnięcie ręki. Lubię realne klimaty, bez przypinania się do ścianek i jupiterów. Lubię, jak ludzie dookoła są szczęśliwi i wiem po mojej małej strukturze, że szczęśliwy człowiek jest bardziej wydajny, twórczy, otwarty na nowe doświadczenia. To nie polityka, to życie - podsumowuje gwiazda.
Ma rację?