W środę Mamed Ch. słynny zawodnik MMA przez kilka godzin odpowiadał na pytania śledczych w śląskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Jak ujawnia Super Express, usłyszał aż jedenaście zarzutów, między innymi udział w handlu kradzionymi samochodami, naruszenie nietykalności policjantów, a także zlecenia podpalenia samochodu. Za to wszystko grozi mu do pięciu lat więzienia.
Prokuratura podejrzewa Mameda Ch. o fałszowanie dokumentacji kradzionych aut szmuglowanych z Czech, dzięki czemu można było oszukiwać nabywców, wmawiając im, że kupują auta pochodzące z legalnego źródła.
Prokurator postawił mu łącznie 11 zarzutów - potwierdza prokurator Tomasz Tadla w rozmowie z Super Expressem. Wśród nich są zarówno zarzuty związane z nabywaniem samochodów pochodzących z kradzieży oraz innych przestępstw popełnionych na terenie Republiki Czeskiej, jak i zlecenie podpalenia samochodów, a taże naruszenie nietykalności funkcjonariuszy publicznych. Podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia. Nie ujawniamy na tym etapie, czy podejrzany przyznał się do winy.
Prokuratorowi bardzo zależało na tym, by zatrzymać Mameda Ch. w areszcie. na trzy miesiące.
Zachodzi uzasadniona obawa mataczenia - przekonywał w sądzie. Czyli bezprawnego wpływania na innych uczestników tego postępowania.
Jak podejrzewają śledczy, Mamed Ch. zlecił podpalenie samochodu jednego z nabywców, który, jego zdaniem, oszukał go. W sprawie paserstwa luksusowych aut w latach 2016-2017 podejrzanych jest osiem osób. Sąd jednak okazał się sceptyczny wobec argumentów prokuratora. Być może przekonała go deklaracja współpracy ze strony Mameda, którysam siebie uważa za osobę całkowicie pozbawioną agresji.
Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o areszt, podważając tym samym wiarygodność świadka i jakość zarzutów formułowanych przez niego zarzutów - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską osoba związana ze śledztwem.