Kamil Durczok i młodsza od niego o 22 lata Julia Oleś rozstawali się i schodzili kilkakrotnie, ale w końcu uznali, że nic już z tego nie będzie i rozjechali się w różne części świata.
Julia poleciała na Bali, które ostatnio uchodzi wsród celebrytów za najlepsze miejsce do kojenia nerwów po bolesnym rozstaniu, a Durczok ruszył na południe Europy, gdzie samotnie spędził swoje 51. urodziny.
Po powrocie wyszło na jaw, że byłych kochanków czeka jeszcze jedna sprawa, z którą będą musieli wspólnie się zmierzyć. Okazało się, że prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie nękającej ich stalkerki.
Kobieta, która wmówiła sobie, że kocha Durczoka, co wydaje się dość karkołomnym pomysłem, okazała się bardzo uciążliwa.
Była jego fanką od dawna. Namierzała jego partnerki i prześladowała je - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo Julia Oleś. W moim przypadku to nie było już tylko złośliwe komentowanie zdjęć w Internecie. Ta kobieta zmieniła moje życie w piekło. Byłam mieszana z błotem, otrzymywałam nieustanne groźby i obelgi. Znalazła nasz dom, zaczęła przed nim przesiadywać, robić zdjęcia. Czułam się zagrożona.
Podobno to właśnie było jednym z powodów decyzji Oleś o rozstaniu z Kamilem. Była ukochana Durczoka zapowiada, że tak tego nie zostawi.
Zebrałam dokumenty i pozywam tę panią na własną rękę - odgraża się w tabloidzie. Nie godzę się z tym, ze można kogoś bezkarnie zastraszać, obrażać i ośmieszać.
Kamil ze swojej strony obiecał byłej partnerce wszelką pomoc i wsparcie.
Jest pod wielkim wrażeniem tego, co robi Julia - zdradza znajomy dziennikarza. Zawsze mu imponowała siłą i uporem. Będzie ją wspierał, bo wciąż mu na niej zależy. Kto wie, czy kiedy uporają się ze stalkerką, nie zaczną znowu wspólnego życia…
Jak myślicie, są jeszcze szanse, że do siebie wrócą?