Do niedawna wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie powstrzymać Julii Wieniawy w jej misji wystąpienia w każdej możliwej reklamie w kraju. Niektóre firmy zorientowały się jednak, że celebrytka powoli zaczyna "wyskakiwać Polakom z lodówek", co jest w stanie zniechęcić potencjalnych klientów. Najbardziej bolesne musiało być dla Julki zakończenie współpracy z Deichmannem, który ponoć mógł zaoferować nawet pół miliona złotych za przedłużenie umowy.
Celebrytka nie zamierza się tak łatwo poddać i już planuje, jak zrekompensować sobie utracony kontrakt. Wieniawa marzy ponoć o własnej linii kosmetyków. Na tę chwilą gwiazdka musi się jednak zadowolić promowaniem wyrobów innych marek. Współpracę z Julką podjęła niedawno firma Soraya, która zaprosiła Wieniawę do zaszczycenia swoim wizerunkiem nowej gamy naturalnych kosmetyków. Niestety wykonanie kampanii reklamowej bardziej bawi, niż zachwyca.
Na przeraźliwie dłużącym się klipie promocyjnym widzimy Wieniawę, która rozkosznie buszuje wśród egzotycznej roślinności. Celebrytka rozpływa się dotykając kremu, który nakłada następnie na grubą warstwę makijażu, co jest pewnego rodzaju ewenementem w branży kosmetycznej. Następnie Julka udaje się w głąb lasu, prezentując nam przy okazji umorusane stopy. Na koniec widzimy Wieniawę, jak zasiada na kwiecistym tronie, gdzie wygłasza hasło reklamowe inspirowanych naturą produktów.
Trzeba przyznać, że zarówno motyw nakładania kremu na makijaż jak i brudne stopy w klipie wypadają dość komicznie, szczególnie przy zastosowaniu usypiającej linii melodycznej.
Myślicie, że reżyser reklamy był po prostu nieuważny, czy brud na stopach ma podkreślić przywiązanie marki do matki natury?