Ta kobieta naprawdę nie potrafi upilnować swoich rzeczy. Ciągle opowiada w brukowcach, że jej coś ginie, albo że coś jej skradziono - pluszowego konia, różowe łyżwy, a ostatnio - telefon komórkowy. Różowy rzecz jasna.
Jestem wściekła! Po prostu wydrapię oczy osobie, która mnie okradła - grozi w Super Expressie. Był to drogi telefon, sprowadzony z zagranicy. Był dla mnie bardzo ważny, bo był naprawdę niezwykły i różowy.
Telefon musiał zaginąć podczas podróży pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Warszawą. Rutowicz zapewnia, że zgłosiła już kradzież na policję, ale nic sie jeszcze w tej sprawie nie ruszyło. Dlatego zgłosiła się do Super Expressu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.