Konflikt między Jurkiem Owsiakiem a artystami, którzy wymyślili sobie, że dorobią przy okazji występów na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, zaostrza się. Nasz wczorajszy artykuł (zobacz: Feel: "Nie gramy koncertów charytatywnych!") wywołał spore zamieszanie i na szczęście zdecydowaną reakcję szefa fundacji. Ogłosił, że "dziękuje za granie" wszystkim hienom, które chcą sobie dorobić kosztem chorych dzieci i jeszcze przy okazji promować się jako dobroczyńcy.
Nic dziwnego. Tysiące wolontariuszy stoją przez cały dzień na mrozie by zebrać jak najwięcej pieniędzy, a kilka "gwiazd" żąda nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych za zagranie kilku piosenek! Przecież to świństwo. Żerowanie na nieszczęściu jednych i dobrym sercu drugich naraz.
Te koncerty powinny być darmowe - zaapelował Owsiak na antenie TVN24. Nie psujcie nam tego nasi drodzy artyści. Mój drogi artysto! Nie bierz kasy. Wyluzuj. Weź – to co ci się należy - zwrot kosztów podróży.
W tym roku wszystkich przebił Szymon Wydra. Jak donosi TVN, za zagranie koncertu w Białymstoku zażądał... 30 tysięcy złotych. Ostatecznie po długich negocjacjach łaskawie zgodził się na 10 tysięcy. To oczywiście nie odosobniony przypadek. Muzycy z De Mono zażądali 22 tysięcy, Arka Noego - 12, a bracia Cugowscy - 10 tysięcy.
Zapamiętajcie sobie te nazwiska i zespoły. Może nie warto dawać im w przyszłości zarobić?
(WOŚP zbiera w tym roku pieniądze na sprzęt umożliwiający wczesne wykrywanie nowotworów u dzieci. Na co zbiera Szymon Wydra?)