W najnowszym numerze miesięcznika Cosmopolitan znalazł się bardzo inspirujący wywiad z Kasią Cichopek. Dowiadujemy się z niego między innymi, że Marcin Hakiel okazał się jedynym facetem, który nie wstydzi się tego, że jest mniej popularny od niej i że mniej zarabia. Jaka skromna... Ale przecież mówimy o osobie, która sama ogłosiła się "telewizyjną ikoną".
Moi poprzedni partnerzy nie radzili sobie z moją popularnością, z tym, że zarabiam więcej od nich - chwali się Kasia. Marcin się nie przestraszył. Zdałam sobie sprawę, że to jest facet, z którym uwielbiam być.
Co za żenada. Przecież przed Tańcem z gwiazdami Cichopek nie była nawet gwiazdą. Wypromowała się właśnie na całuskach z Hakielem. Czego mieli się bać byli faceci? Boimy się mysleć, z kim się zadawała.
Co ciekawe, w tym samym wywiadzie Kasia stwierdza, że ma... duży dystans do siebie i że to właśnie dlatego odniosła sukces. Nie rusza jej również pseudonim "Beza":
- Lato spędziliśmy w Stanach i Meksyku. Poznaliśmy mnóstwo ludzi, spróbowaliśmy mnóstwa potraw - opowiada Cichopek.
- Ale widać w biodra ci nie poszło...
- Nie, choć w internecie piszą o mnie Beza. Mam to gdzieś, a zresztą Marcin lubi bezy.
Trochę spóźniona riposta. Pseudonim "Beza" nadaliśmy Kaśce już z 2 lata temu. Potem wszyscy to podchwycili, aż zrobił się nieświeży i obciachowy. Dlatego teraz jest "Pyza". Naszym zdaniem pasuje jeszcze bardziej.