Przyjaźń Zbigniewa Wodeckiego i Olgi Bończyk obfitowała w artystyczne projekty. Niestety, po śmierci wokalisty aktorka nie potrafiła dogadać się z jego rodziną. Wodecki zmarł nagle, w trakcie swojej trasy koncertowej z okazji 40-lecia działalności artystycznej. Jubileusz był kontynuowany pod okiem córki muzyka, Katarzyny Wodeckiej-Stubs. Bończyk natomiast poczuła się źle potraktowana przez rodzinę Wodeckiego, która nie pozwoliła jej zaśpiewać piosenki skomponowanej przez Zbigniewa specjalnie dla niej.
Niestety, rodzina Zbyszka zdecydowała, że tę piosenkę dostanie ktoś inny. A ponieważ mają takie prawo, nie mam żadnych możliwości, aby się od tej decyzji odwoływać - skarżyła się w Rewii. Mogę odwołać się jedynie do ich sumienia. Pomimo moich próśb, nalegań i powoływania się na wolę Zbyszka, nie udało się tego zmienić - żaliła się Bończyk.
Nieporozumienie szybko przerodziło się w publiczny konflikt, a córka Zbigniewa przyznała, że nie ma pojęcia, o co właściwie chodzi. Bończyk jednak nadal czuła się urażona faktem, że Wodecka-Stubbs nie uścisnęła jej ręki po koncercie.
Olga wielokrotnie wspominała Wodeckiego. W wywiadach podkreślała zażyłą relację, która łączyła ją z artystą:
Raz mi powiedział: Szkoda, że nie spotkaliśmy się wcześniej. (...) Bardzo dużo mieliśmy wspólnych, artystycznych planów na przyszłość. To wszystko już się nie zdarzy, ale zawsze w sercu będę miała jego rozpalone oczy i gdzieś tam wierzę, że Zbyszek trzyma za mnie kciuki.
Aktorka obecnie skupia się głównie na muzycznych przedsięwzięciach. Dane jej było wreszcie zaśpiewać piosenki zmarłego przyjaciela. Podczas koncertu premier na 56. Festiwalu w Opolu zaprezentowała własny sentymentalny utwór o wymownym tytule Więcej niż kochanek.
Niestety, nie przeszła do ścisłego finału. Zobaczcie, jak prezentowała się na scenie. Dobrze wypadła?