Szymon Wydra to wokalista, który sławę zdobył jako finalista pierwszej edycji Idola. Od tamtej pory występuje ze swoim zespołem Carpe Diem, a jego życie zawodowe, w przeciwieństwie do najbardziej popularnej piosenki zespołu, nie wygląda jak poemat. Artysta jednak nie poddaje się i próbuje o sobie przypominać. Dzisiaj wystąpił na Festiwalu w Opolu 2019. Jednak jeszcze dwa lata temu Wydra opublikował długi wpis o tym, dlaczego jego zespół bojkotuje to wydarzenie.
Zawsze jako zespół byliśmy apolityczni. Muzyka jest dla nas tym, co kochamy i czym żyjemy. Taką obraliśmy ścieżkę i tym bardziej boli nas obraz żenującego spektaklu, który rozgrywa się na scenie „opolskiego amfiteatru”. Niezrozumiałe i niepojęte dla nas jest wykluczanie Artystów za ich sympatie polityczne, przekonania religijne, oraz światopogląd. Zawsze uważaliśmy, że Festiwal Piosenki Polskiej, był festiwalem piosenki, a nie polityki - pisał artysta.
Gramy dla Was, istniejemy dla Was i mimo tego, że wielu z Was proponowało, abyśmy na przekór tej sytuacji wystąpili na festiwalu, chcąc pozostać w zgodzie z naszymi sumieniami, z przykrością jesteśmy zmuszeni nasz tegoroczny opolski występ odwołać. Jak śpiewał klasyk: „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie". My w to wierzymy! - zapewniał.
W swoim poście Wydra odnosił się do skandalu, który wybuchł wokół Festiwalu w Opolu w 2017 roku. Jacek Kurski częściowo ocenzurował muzyczne wydarzenie. Najbardziej dostało się Kayah, która wylądowała na TVP-owskiej czarnej liście. Maryla Rodowicz komentowała wydarzenia i pospieszyła na ratunek swojej młodszej koleżance.
Carpe Diem też bojkotowało festiwal. Aż do dzisiaj. Od kilku tygodni na mediach społecznościowych Wydry roi się od wpisów na temat Opola. Wokalista serdecznie zaprasza na festiwal, który tak krytykował jeszcze dwa lata temu.
Czy Wydra ma aż taką krótką pamięć, czy może coś się zmieniło i Festiwal w Opolu przestał być festiwalem polityki? Przypominamy, że w zarządzie Telewizji Polskiej nic się nie zmieniło.