Jeszcze kilka lat temu kompletnie niemożliwe wydawało się, żeby wnuk królowej Elżbiety i szósty w kolejce pretendent do tronu wziął ślub z amerykańską Mulatką (i w dodatku rozwódką). Nieoczekiwanie związek z Meghan Markle okazał się genialnym chwytem marketingowym, który sprawił, że książę Harry i jego ukochana stali się najpopularniejszymi członkami rodziny królewskiej na świecie, prześcigając dotychczasowych ulubieńców prasy, Williama i Kate. Gdy na świecie pojawił się pierwszy syn Sussexów, długo oczekiwany panicz Archie, zainteresowanie wokół świeżo upieczonych rodziców i ich potomka dosłownie sięgnęło zenitu.
Chociaż jeszcze przed przyjściem chłopca na świat przypuszczano, że żądni uwagi Windsorowie będą dosłownie zasypywali sieć zdjęciami swojej pociechy, od jego narodzin (czyli od 8 maja) na oficjalnym profilu pary pojawiły się dopiero dwie fotografie z Archiem. Co ciekawe, na jednej z nich miał czapeczkę na głowie i zawinięty był w kocyk, a na drugiej widać było jedynie jego stopy. 16 czerwca, w związku z Dniem Ojca książę Harry postanowił zrobić niespodziankę licznym fanom "royalsów" i udostępnił na Instagramie kolejny post z synkiem, na którym widać buzię małego pozornie przypadkowo zasłoniętą ręką 34-latka. Oprócz tego zdjęcie zostało przepuszczone przez filtr, które jeszcze bardziej uniemożliwia dokładne przyjrzenie się chłopcu. Brytyjskie tabloidy doszukują się teorii spiskowych, twierdząc, że Windsorowie próbują zataić... rudy kolor włosów Archiego.