Nasz artykuł o zespołach zarabiających na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy wywołał spore poruszenie. Nic dziwnego, wielu ludzi zszokowało to, że podczas gdy 120 tysięcy wolontariuszy zbiera pieniądze na mrozie zupełnie za darmo, artyści traktują swój udział w akcji jako zwyczajną okazję do zarobku. W dodatku ukrywają to przed opinią publiczną, pozwalając ludziom, żeby myśleli, że robią to z dobrego serca. To czyste świństwo. Żerowanie na dobrym sercu innych i nieszczęściu drugich. Takie zachowanie wymownie skomentował właśnie Zbigniew Hołdys i podpisał się pod tym Jurek Owsiak.
Żeby było jasne - z informacji, które otrzymaliśmy na donosy@pudelek.pl wynika, że ludzie grający dla WOŚP za darmo albo za zwrot kosztów to wyjątki! Większość traktuje pobieranie za to wynagrodzenia jako coś normalnego. Napisało do nas nawet kilku oburzonych artystów, którzy twierdzą, że "zrobiliśmy aferę z niczego". Że to coś zupełnie normalnego! Oczywiście gwarantujemy każdemu pełną anonimowość, więc nie zdradzimy ich tożsamości, ale takie podejście mają niektórzy wykonawcy. Byliśmy zaskoczeni.
Po naszym artykule, 10 stycznia w Rzeczpospolitej ukazał się głośny tekst Zespoły kasują za orkiestrę, cytowany potem m.in. przez TVN24. Czytamy w nim:
W Łodzi gwiazdą finału miał być Szymon Wydra z zespołem. Zażądał jednak za występ 30 tys. zł. Organizatorzy się nie zgodzili. Wydra zagra więc w Białymstoku. Za ile? - To tajemnica handlowa - ucina Zbigniew Suski, menedżer Szymona Wydry.
Jak ustaliła "Rz", białostocki magistrat za występ Szymona Wydry, Uniting Nations, East Clubers, Groove Busterz zapłaci łącznie 26 tys. zł. - Wynegocjowaliśmy ceny promocyjne. Wykonawcy wystąpią w Białymstoku za dużo niższe stawki niż zwykle - mówi Grażyna Dworakowska, dyrektor Białostockiego Ośrodka Kultury. Nie chce podać wynagrodzeń poszczególnych wykonawców. Nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, że Wydra zainkasuje ok. 10 tys. zł.
Poza tym padły inne kwoty - 22 000 zł za koncert De Mono w Olsztynie, 12 000 zł dla chrześcijańskiej Arki Noego i 10 000 zł dla braci Cugowskich.
Szymon Wydra zaprzecza informacjom podanym przez gazetę, choć w oświadczeniu opublikowanym na jego stronie nie pada stwierdzenie, na które z pewnością czekają jego fani ("nigdy nie wziąłem ani złotówki za granie dla chorych dzieci"). Czy gdyby tak rzeczywiście było, nie napisałby tych słów? Czytamy w nim za to:
W związku z artykułem, który ukazał się na łamach Rzeczpospolitej nr8(8213) w dniu 10.01.2009 p.t. "Zespoły kasują za orkiestrę" zespół Szymon Wydra & Carpe Diem oświadcza, że nie były prowadzone jakiekolwiek rozmowy dotyczące udziału w 17 finale W.O.Ś.P. mającym odbyć się w Łodzi w dniu 11.01.2009 (tak jak podała to Rzeczpospolita!). Zespół oświadcza również, że informacje podane w artykule przez Panów Kaluckiego i Kowalewskiego zostały niestety powielone przez inne ogólnopolskie media, a są one kłamliwe i godzą w wizerunek zespołu. Członkowie Carpe Diem identyfikują się z ideą Jurka Owsiaka i dlatego też przez 17 lat swoją obecnością wspierają finały W.O.Ś.P.
Czy to "wspieranie" było jednak w pełni bezinteresowne? Organizator koncertu w Białymstoku (tego, za który wg Rzeczpospolitej Wydra miał zainkasować 10 000 zł) twierdzi, że nie prowadził z nim żadnych targów:
Od menedżeraera zespołu otrzymaliśmy telefoniczną propozycję wystąpienia Szymona za "zwrot kosztów - mówi Łukasz Gburzyński, główny organizator koncertu w Białymstoku. Nigdy nie miały miejsca żadne "targi" odnośnie kosztu występu.
Nie wiemy niestety, ile wynosi taki "zwrot kosztów", i czy obejmuje tylko dojazd, zakwaterowanie i wyżywienie członków zespołu. To kłopotliwe pytania, których w Polsce wciąż bezpieczniej nie zadawać.