Aż trudno uwierzyć, że minęły już cztery lata odkąd Agnieszka Włodarczyk zrozumiała, że nie są już z Mikołajem "jednym ciałem astralnym". Stało się to krótko po ich przeprowadzce do nowego domu Agnieszki w Wawrze.
Jak ujawnili znajomi pary, nie sypiali ze sobą od miesięcy. Utrzymywali jednak pozory ze względu na umowę z producentem butów oraz organizatorów imprez, którzy płacili im podobno aż 10 tysięcy złotych za przytulanie się na ściankach.
Po wygaśnięciu kontraktu reklamowego uznali, że nie ma już potrzeby dalej udawać. Zresztą Mikołaj zdążył zakochać się w koleżance z serialu Przyjaciółki, 23-letniej Grecie Burzyńskiej, a następnie stworzył "ciało astralne" z dawną koleżanką ze studiów, Sylwią Juszczak.
Dla Agnieszki, chociaż jej uczucia do Mikołaja wygasły, rozstanie okazało się trudne. Została sama w wielkim domu, który razem urządzili. Ciężko jej było przywyknąć do samotności, bo nigdy dotąd nie była tak długo singielką.
Po rozstaniu czułam się kiepsko, bo to była nowa sytuacja dla mnie - żaliła się wtedy. Ja całe życie byłam w związkach: pięcio-, dziewięcio- i w końcu czteroletnim. I nagle zostałam sama. Musiałam się oswoić z tą sytuacją.
Co gorsza, w kategorii układania sobie życia po rozstaniu, Krawczyk bezdyskusyjnie wysunął się na prowadzenie. Nie tylko ożenił się z Sylwią, lecz jeszcze dochowali się wspólnego dziecka, a Włodarczyk po kilku nieudanych związkach znów jest sama. Obserwowanie, jak były chłopak układa sobie z inną kobietą życie, które wcześniej obiecywał przecież Agnieszce, z pewnością jest trudne pod względem ambicjonalnym.
Trudno się dziwić, że gdy niechcący wpadli na siebie na nagraniu programu Jaka to melodia, ich spotkaniu zabrakło serdeczności…
Ona miała zaśpiewać piosenkę "Boskie Buenos", on zaś "Something stupid" - wspomina osoba z produkcji odcinka. Przed nagraniem z daleka powiedzieli sobie "cześć". Nie było żadnej rozmowy. To pierwsze spotkanie odkąd się rozstali, więc musiało być im trudno...
_
_