W połowie maja Jacek Rozenek w drodze na Festiwal Filmowy, zorganizowany w Grudziądzu, zasłabł za kierownicą swojego samochodu. Na szczęście nie doszło do wypadku, bo aktor resztkami sił i przytomności umysłu zjechał na pobocze.
Jak informuje tygodnik Na żywo, przez trzy godziny na uczęszczanej drodze nikt nie zainteresował się jego stanem. Aktor zawdzięcza życie życzliwemu kierowcy, który zadał sobie trud, by sprawdzić, co się stało i zaalarmowany stanem Rozenka wezwał karetkę.
W szpitalu stwierdzono rozległy udar. Konsekwencje okazały się bardzo poważne. W wyniku udaru doszło do afazji i paraliżu prawej strony ciała.
Na szczęście objawy szybko ustępują. Aktor odzyskał już mowę i zaczął poruszać się na własnych nogach. Oczywiście, czeka go jeszcze wielomiesięczna rehabilitacja.
To wszystko skłoniło byłą żonę Jacka, Małgorzatę Rozenek-Majdan do rozważań na temat ewentualności zmiany planów wakacyjnych.
To jest trudny czas dla całej rodziny - wyznała niedawno. To jest taki czas, który bardzo weryfikuje wszystko to, co jest w życiu ważne. Był to taki moment sfokusowania się na Jacku, szczególnie ze względu na dzieci.
Obecnie jednak sytuacja ustabilizowała się na tyle, by obecność Małgorzaty w szpitalu nie była już konieczna.
Stan taty się poprawia - potwierdza najstarszy syn aktora z pierwszego małżeństwa, Adrian Rozenek.
W tej sytuacji Małgorzata uznała, że Stanisławowi i Tadeuszowi przyda się trochę oddechu od tych wszystkich stresów.
Lipiec od lat jest takim naszym rodzinnym czasem - ujawnia celebrytka, cytowana przez tygodnik Na żywo. Jedziemy na południe Francji, po drodze odwiedzamy mojego brata w Lyonie. Zabieram jego dwoje dzieci i podróżujemy dalej. Wracając znów zaglądamy do Lyonu, Michał z żoną dołączają do nas i przyjeżdżamy do Polski.
_
_