Doda i jej pierwszy mąż Radosław Majdan, w przekonaniu, że ich miłość będzie trwała wiecznie, postanowili przypieczętować ją tatuażami. Piosenkarka wytatuowała sobie na przedramieniu imię ukochanego po hebrajsku, on zaś zdecydował się na jej portret na bicepsie.
Kiedy ich miłość się wypaliła, piłkarz w popłochu przerabiał Dodę na starego Indianina.
Rabczewska zaś początkowo zmodyfikowała imię byłego męża, tak, by zmieniło się w "nieśmiertelność" pisaną po hindusku, aż w końcu postanowiła pozbyć się napisu na dobre.
Trudno odgadnąć, dlaczego zaczął jej przeszkadzać dopiero 11 lat po rozwodzie... Być może wreszcie zrozumiała, że Radek jest szczęśliwy u boku Małgorzaty i całkowicie stracił zainteresowanie poprzednią żoną, która przez wiele lat po rozwodzie kokietowała go niejasną sugestią, że może jeszcze się zejdą.
Dla Dody, chwalącej się publicznie, choć zupełnie bezpodstawnie, tym, że ze wszystkimi swoimi byłymi pozostaje w serdecznych relacjach, odkrycie, że całkiem Radkowi zobojętniała, okazało się bolesne. Do tego stopnia, że w wywiadzie dla Gala Studio ogłosiła, że… to Małgorzata zabroniła mu się do niej odzywać.
Po czym w te pędy zapisała się na zabieg usuwania tatuażu. Jak wiadomo, jest to długi, kosztowny i bolesny proces, jednak Doda wydaje się zdeterminowana, chociaż tatuaż znika opornie...
Jestem już po trzecim zabiegu usuwania dziary - wyznaje w Super Expressie. To jest taki ból… Ale wiadomo, głupota boli. Zastanówcie się 10 razy zanim zrobicie tatuaż. I to mówię ja.
Do usunięcia przeznaczyła także serduszko z inicjałami byłego męża, znajdujące się w miejscu intymnym oraz tatuaż na żebrach. Koszt pozbycia się błędów młodości tabloid oszacował na około 15 tysięcy złotych.