Dominika Tajner ma za sobą bardzo ciężkie miesiące. Radość z udziału w wiosennej edycji Tańca z Gwiazdami okazała się przedwczesna. Dominika nie dość, że odpadła w drugim odcinku, to jeszcze odbyło się to w przykrej atmosferze pomówień o romans z tanecznym partnerem.
Co gorsza, po powrocie do domu odkryła, że czeka tam na nią pozew rozwodowy, przygotowywany w tajemnicy przez męża, który w tym samym czasie okłamywał ją, okazując demonstracyjnie czułość i troskę. Jakby tego wszystkiego było mało, do szpitala trafił jedyny syn Tajner, a lekarze długo nie mogli ustalić, co właściwie było przyczyną tego, że nagle stracił przytomność.
W tych trudnych chwilach mogła na szczęście liczyć na wsparcie męża, który, mimo toczącej się sprawy rozwodowej, stanął na wysokości zadania do tego stopnia, że wywołał plotki, czy aby jeszcze się nie zejdą.
W rozmowie z magazynem Flesz Dominika zapewnia, że ten scenariusz jest już całkowicie wykluczony.
Posądzono mnie o romanse, których nie było. Prawda jednak jest taka, że w moim małżeństwie od dawna było nie najlepiej - wyznaje smutno. Ale szczerze mówiąc, na początku myślałam, że to kolejny kryzys. Byliśmy ze sobą już dziewięć lat, a w tak długich związkach przecież nie zawsze jest kolorowo. Mentalnie jestem już singielką, bo definitywnie zakończyłam nasze małżeństwo. Formalnie wciąż jesteśmy w trakcie rozwodu. Najśmieszejsze jest to, że teraz lepiej się ze sobą dogadujemy niż jeszcze niedawno w małżeństwie. Spędziliśmy ze sobą zbyt dużo czasu, żeby teraz tracić energię na kłótnie.
Na szczęście krótki udział z Tańcu z Gwiazdami zaowocował cenną przyjaźnią, która okazała się pociechą w ciężkich chwilach. Nie chodzi jednak o relację z Justyną Żyłą, którą - jak twierdzi Dominika - media trochę wyolbrzymiły.
Nasza znajomość została wyolbrzymiona. Oczywiście znamy się z Justyną z Wisły, która ma tylko 11 tysięcy mieszkańców i ze środowiska narciarskiego. Naprawdę byłoby bardzo trudno nam się wcześniej nie spotkać. Za to naprawdę zaprzyjaźniłam się z Danielem Kuczajem i to jest dla mnie największa wygrana. Takich ludzi jak on bardzo trudno dzisiaj spotkać. Qczaj mnie wspiera i dużo mi pomaga. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła mu się odwdzięczyć, chociaż rozwodowych historii mu akurat nie życzę. Qczaj zawsze mówi to, co myśli - tę cechę zresztą lubię w nim najbardziej. Natomiast interpretacja jego wypowiedzi bywa różna. Przykładem jest ostatnia sytuacja, kiedy powiedział, że cieszy się, że coraz lepiej nam się układa. Chodziło mu oczywiście o mnie i mojego syna, a nie o mój rozwód z Michałem. Media odczytały to zupełnie inaczej - mówi Dominika.
_
_