Madonna i Guy Ritchie wrócili niedawno do Wielkiej Brytanii, wśród wielkiej burzy jaka rozpętali zbyt szybką, jak wielu uważa, adopcją rocznego chłopca z Malawi.
Wiodąca agencja zajmująca się prawami dzieci w Malawi - Eye of the Child ogłosiła oficjalnie, że szuka sposobu, aby wstrzymać proces adopcji. Jej przedstawiciele uważają bowiem, że rząd Malawi niezgodnie z prawem zezwolił na tak szybką adopcję małego Daviego.
Według prawa Malawi, przybrani rodzice muszą być obywatelami tego państwa od przynajmniej dwóch lat, zanim będą mogli przygarnąć dziecko. Przepis ten rzecz jasna wyklucza Madonną i Guya, którzy przylecieli do Afryki na kilka dni przed adopcją.
To nie jest sprzedaż nieruchomości - powiedziała rzecznik prasowa Eye of the Child. Tutaj chodzi o ochronę przyszłości istoty ludzkiej, która z powodu wieku nie jest sama w stanie wyrazić swojego zdania. Nie można po prosu kupić dziecka w taki sam sposób w jaki kupuje się dom. Ten proces był zbyt krótki - złożyli podanie w czwartek i w czwartek sąd przystał na ich prośbę. Wydaje mi się, że sąd nie posiadał żadnych informacji na temat tego, jaka jest Madonna jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi.
To jest złe w każdym aspekcie tej sprawy - dodaje Yvette Gayford z brytyjskiej organizacji Rodzice i Dzieci Razem. Adopcja nie może być przeprowadzana na zasadzie chwilowego kaprysu. W przypadku gwiazd, szybkie decyzje tego typu nie wychodzą nikomu na dobre. Zdecydowanie się temu sprzeciwiamy.
Przedstawiciele rządu Malawi twierdzą, że w przypadku Madonny obeszli trochę prawo, by dać Daviemu wyjątkową szansę na nowe życie. Madonna i Guy wrócili jednak do domu bez chłopca, ponieważ urząd imigracyjny nadal wyrabia mu paszport.
Chłopiec przebywa obecnie pod opieką wychowawców i pracowników Madonny w stolicy Malawi - Lilongwe. Nie mieszka już jednak w luksusowej rezydencja w której Madonna i Guy spędzili ostatnie dwa tygodnie. Rodzice obawiają się bowiem, że po ich wyjeździe ktoś będzie próbował porwać chłopca.
David przebył błyskawicznie drogę od bycia nic nie wartym do bycia najprawdopodobniej najbogatszym dzieckiem w Malawi. Jest wart w tej chwili fortunę i uważa się, że jest kopalnią złota dla potencjalnych porywaczy - donosi źródło Sunday Mirror.
Chłopiec przebywa obecnie w sekretnym miejscu do czasu, aż władze wyrobią mu paszport. Jednak nawet jeśli Davie otrzyma pozwolenie na opuszczenie rodzinnego kraju, nie będzie to oznaczało końca zmartwień brytyjskiej pary. Rząd Malawi wprowadzi pewne restrykcje dotyczące opieki nad chłopcem do czasu, aż przyzna Madonnie prawo do stałej adopcji, należy do nich m.in. "stała obserwacja".
Jednym z warunków jest to, że chłopiec musi być obserwowany, co pozwoliłoby uniknąć ewentualnego pogwałcenia jego praw czy też traktowania go inaczej niż innych dzieci - mówi Benston Kilembe, reprezentujący Ministerstwo Opieki Społecznej i Praw Dziecka w Malawi. Obserwacja będzie przeprowadzana przez rząd i jeśli dopatrzy się on jakichkolwiek aktów pogwałcenia praw, pozwolenie na tymczasową adopcję zostanie cofnięte, jak również nie zostanie wydane pozwolenie na trwałą adopcję.