Od dwóch i pół miesiąca trójmiejska policja prowadzi śledztwo w sprawie popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej, o które Sylwia Sz. oskarża byłego piłkarza, samotnie wychowującego troje dzieci, Jarosława Bieniuka.
Do rzekomego gwałtu miało dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia w jednym z sopockich hoteli. Sylwia Sz. którą na komendę przywiózł Marcin T. założyciel klubu Zatoka Sztuki, przeciwko któremu toczy się 65 śledztw dotyczących gwałtów i nakłaniania małoletnich do prostytucji, zeznała, że Bieniuk odurzył ją narkotykami, związał i zmuszał do seksu oralnego tak brutalnie, że uszkodził jej szczękę, a kiedy próbowała wzywać pomocy, podduszał.
Były piłkarz twierdzi zaś, że do seksu doszło z inicjatywy kobiety, która zresztą, jak doniosły media, jest znana w trójmiejskim półświatku ze swojej sutenerskiej działalności.
W międzyczasie podobno próbowała szantażować Bieniuka, proponując mu nieoficjalną ugodę w cenie 400 tysięcy złotych za rezygnację z oskarżenia go o gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Kiedy tabloidy poinformowały o tych nieformalnych negocjacjach, Sylwia Sz. wszystkiego się stanowczo wyparła.
Wygląda na to, że nie przemyślała sprawy do końca. Na przykład nie wzięła pod uwagę tego, że policja przejrzy zawartość telefonu komórkowego Bieniuka i znajdzie tam erotyczne zdjęcia, którymi zasypywała go przed randką, sugerując w ten sposób swoje upodobania seksualne.
To ważny dowód, bo wcześniej zeznała, że przed kwietniowym spotkaniem nie wysyłała mu takich zdjęć - ujawnia informator Super Expressu.
Mało tego, okazuje się, że istnieje filmik z nagranymi wydarzeniami kwietniowej nocy, chociaż nie podano, kto go nakręcił ani dlaczego. W każdym razie, jak twierdzi tabloid, wynika z niego, że rzekoma ofiara minęła się także z prawdą jeśli chodzi o wiązanie.
Na nagraniu widać, jak Sylwia Sz, znajduje się w łazience, nie jest jednak skrępowana, jak miała wcześniej zeznać - zdradza źródło tabloidu.
Cóż, nawet jeśli okaże się, że jej oskarżenia są wyssane z palca, to i tak budowana latami reputacja Bieniuka doznała znaczącego uszczerbku, być może już nie do odrobienia.