Polskich aktorów długo prześladował pech do zachodnich produkcji. Na tym tle dochodziło do niezręcznych sytuacji, bo co tylko ktoś się pochwalił, że zaprezentował się w Hollywood tak dobrze, że po skończonym ujęciu cała ekipa biła brawo, to się okazywało, że, niestety, nikt tego nie zobaczy, bo scena przepadła w montażu.
Z czasem aktorzy zrozumieli, że lepiej nie chwalić się takimi sprawami, bo jeszcze można zapeszyć. I rzeczywiście, czas pokazał, że najbardziej udane role w hollywoodzkich produkcjach powstawały z dala od medialnego szumu, choćby rola Daniela Olbrychskiego w filmie Salt czy Agnieszki Grochowskiej w Child 44 i, ostatnio, Teen Spirit.
Wszystko wskazuje na to, że kolejny zagraniczny sukces będzie należał do Tomasza Kota. Okazuje się, że po cichutku, nie mówiąc nic nikomu, wyrasta na międzynarodową gwiazdę.
Tradycyjnie, z pierwszego projektu, wokół którego zrobił się medialny szum, nic nie wyszło. Mówiono, że Kot zagra czarny charakter w nowym filmie z serii bondowskiej, ale jego wzrost podobno wpędzał w kompleksy Daniela Craiga.
Tymczasem, zamiast roli, która mogłaby go zaszufladkować na lata, Kot zdecydował się przyjąć dużo ambitniejszą ofertę zagrania tytułowej roli w filmie biograficznym o genialnym wynalazcy serbskiego pochodzenia, Nikoli Tesli.
Podczas gdy jeszcze nikt w Polsce nie podejrzewał, że Tomasz staje się właśnie gwiazdą światowego formatu, ten trend wyłapali członkowie zespołu Chemical Brothers i poprosili aktora o użyczenie swojej twarzy do prezentacji multimedialnej zaprezentowanej na Glastonbury. Zaskoczenie było tym większe, że jak zwykle skromny Tomasz swoim zwyczajem ujawnił sprawę dopiero po fakcie.
Swoją obecność na planie filmu Ananda Tuckera dużo trudniej było mu utrzymać w tajemnicy, więc zdawkowo przyznał się do tego, że gra w zagranicznej produkcji. Zresztą dużo nie ryzykuje, bo raczej trudno byłoby wyciąć Nikolę Teslę z filmu noszącego tytuł Nikola.
Jestem bardzo szczęśliwy - wyznał Tomek na Instagramie. Serce bije mi tak samo mocno, jak przed "Skazanym na bluesa" i "Bogami”. Jest moc!
Jak ustalił dociekliwy w sprawach finansowych Super Express, jest nie tylko moc, lecz także poważne pieniądze. Kot podpisał ponoć kontrakt opiewający na milion dolarów. Zapewne na zachodnich gwiazdach taka gaża nie robi wielkiego wrażenia, ale jak na polskie warunki jest to fortuna.
Kot ma ogromną szansę - komentuje Liliana Komorowska-Głąbczyńska, polska aktorka, grająca w hollywoodzkich produkcjach. Wszystko zależy od tego, jak ją wykorzysta. Polski akcent nie powinien być przeszkodą. Gra Serba, więc na pewno widzowie mu wybaczą. Niemiecki aktor Klaus Maria Brandauer, mimo akcentu, dostał nominacje do Oscara i zagrał parę znakomitych filmów. Jeżeli Kot potraktuje rolę Tesli poważnie, ma wielkie szanse, żeby znaleźć swoje miejsce w Hollywood.
A w ogóle przychodzi Wam do głowy jakaś rola, której Kot nie potraktował poważnie..?