Ida Nowakowska cztery lata temu poślubiła swoja studencką miłość, Jacka Herdona. Poznali się na Uniwersytecie Kalifornijskim, kiedy Jack miał 18 lat, a Ida 19 i pół. Z czasem Jack całkowicie zmienił swoje plany na przyszłość, rezygnując z aktorstwa, które studiował, na rzecz dyplomacji.
Ze względu na jego karierę przeprowadzili się z USA do Chin. Krótko po powrocie do Los Angeles podjęli decyzję o przeprowadzce do Europy. Ida zamieszkała w Polsce i zawodowo związała się z TVP, a Jack ma obiecaną od września posadę w Paryżu, ale na razie mieszka w Waszyngtonie.
Na szczęście oboje wierzą, że związek na odległość nie zaszkodzi ich miłości. Nowakowskiej pomaga w tym myśl, że jej losem kieruje Bóg.
Wiara pomaga mi w trudnych momentach - wyznaje w tygodniku Na żywo. Mam w sobie przekonanie, że jestem częścią ogromnej układanki, wielkiego świata. Codziennie dziękuję Bogu za to, co mam, bo wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej, przeżywają ogromne dramaty. Od kilku lat jestem szczęśliwą żoną swojego męża. Oboje z Jackiem bardzo się kochamy. Akceptuje mnie ze wszystkimi moimi wadami i zaletami. Bardzo nie lubię swoich stóp. Uważam, że są brzydkie. A Jack mówi, że mocno przesadzam. To mi się w naszym związku bardzo podoba.
Zakochana Ida, nie bacząc na dzielącą ją od męża odległość, planuje dzieci i to od razu troje.
Chcemy mieć dzieci, marzy nam się co najmniej trójka potomstwa - ujawnia. I dom pełen śmiechu u zabawy. Uważam, że macierzyństwo to niesamowita sprawa, ta część życia, w której na pewno chciałabym się spełniać. Obecnie jesteśmy w dużej mierze związkiem na odległość, mąż mieszka na co dzień w Stanach. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony powoduje dużą tęsknotę, ale jak już się spotkamy, to nasze wspólne chwile są bardzo intensywne. Staramy się wtedy sobą nacieszyć na sto procent.