W zeszłym tygodniu na Instagramie Daniela Martyniuka ukazał się filmik nagrany w typowym dla niego emocjonalnym stylu, w którym syn gwiazdora disco polo zapowiada rozwód z dziedziczką kaczej fortuny z Russocic, oskarżając ją o to, że z premedytacją "złapała go na dziecko", podczas gdy w XXI wieku każdy przecież wie, jak się zabezpieczać, a poza tym ma ogromne parcie na szkło.
Daniel nie po raz pierwszy wysuwa takie zarzuty pod adresem żony, stąd można wyciągnąć wniosek, że nie dają mu spokoju. Zresztą już po trzech miesiącach małżeństwa wykrzyczał je Ewelinie, trzymając ją w siódmym miesiącu ciąży na mrozie przed domem na dzień przed sylwestrem.
Sąsiedzi wyznali wtedy policji, że w domu młodych Martyniuków regularnie dochodzi do awantur, a i narkotyki nie są rzadkością.
Niespełna tydzień po ogłoszeniu rozwodowym Daniel zamieścił dementi,zaskakując informacją, że między nim i Eweliną wszystko idealnie się układa i do rozwodu nie dojdzie.
Pojawiły się przypuszczenia, że w sprawy syna znów wtrącił się Zenek. Jak się okazało, słuszne.
Poprosiłem go, by się wyciszył i żeby nie umieszczał w Internecie takich tekstów - przyznaje gwiazdor disco polo w rozmowie z Faktem. Rodzina musi trzymać się razem i rozwiązywać kryzysy. Niestety, młodzi ludzie teraz szybko podejmują nieprzemyślane decyzje. Powiedziałem Danielowi, że kochamy wnuczkę. On pojechał do Eweliny i ona z wnusią przyjeżdża do Białegostoku, gdzie syn ma mieszkanie. Staramy się z żoną kontrolować sytuację.
Myślicie, że próba pogodzenia na siłę młodych małżonków dla zachowania pozorów na pewno jest najlepszym pomysłem? Zenkowi w każdym razie wydaje się, że tak.
Martwi mnie postępowanie syna, ale będę walczył o jego małżeństwo - zapowiada.