Kate Middleton i Meghan Markle to bez wątpienia najbardziej rozpoznawalne członkinie brytyjskiej rodziny królewskiej. Podczas gdy księżna Sussex wciąż wywołuje kolejne skandale i nagminnie łamie wszelkie zasady, księżna Kate ciężko pracuje na swoją krystalicznie czystą reputację. Dla wielu Brytyjek uchodzi również za ikonę stylu i dobrego smaku. Nic zatem dziwnego, że w dążeniu do ideału zarówno Kate, jak i Meghan zdecydowały się nawet na drobne poprawki w uzębieniu.
Zobacz: Meghan Markle i Kate Middleton zdecydowały się poprawić urodę? Ich uśmiechy nie są naturalne
Nie wszyscy jednak wierzą w idealny wizerunek księżnej Cambridge. Co jakiś czas brytyjskie media obiegają plotki, jakoby Kate Middleton miała wyraźną słabość do medycyny estetycznej, a nawet do operacji plastycznych. Księżna ma obecnie 37 lat i mimo upływu czasu wciąż wygląda olśniewająco, dlatego prasa robi wszystko, aby odkryć sekret jej urody.
Takich problemów nie miała najwyraźniej jedna z klinik w Londynie, która postanowiła zareklamować swoje usługi używając księżnej Kate jako przykładu. Profil "Dr Medi SPA" na Instagramie twierdzi, że Middleton rzekomo stosuje tzw. baby botoks, czyli małe dawki botoksu mające wygładzić płytkie zmarszczki. Dzięki temu uzyskany efekt jest bardziej naturalny i nie powoduje efektu "maski", który nie jest obcy nawet największym gwiazdom.
Próbując zobrazować efekty takiego zabiegu, brytyjska klinika wrzuciła na Instagrama... zdjęcie Kate w wersji "przed" i "po". W ten sposób zasugerowali, że księżna rzeczywiście stosuje zabiegi medycyny estetycznej.
Nasza Kate kocha odrobinę baby botoksu. To bardzo proste! Zwróćcie uwagę na redukcję zmarszczek na czole, a także spójrzcie na to, jak uniosły się brwi. To magia baby botoksu! - napisała na Instagramie klinika Dr Medi SPA.
Post zniknął już co prawda z Instagrama, jednak taki pomysł na reklamę nie spodobał się fanom rodziny królewskiej. Przedstawiciel kliniki, Sammy Curry, w rozmowie z prasą powiedział jedynie, że nie może stwierdzić wprost, czy Kate faktycznie korzystała z ich usług. Jako powód podają umowę, zgodnie z którą nie mogą mówić o ich wysoko postawionych klientach.
Co ciekawe, "botoksowa afera" tak przybrała na sile, że w końcu zdecydował się ją skomentować nawet Pałac Kensington. W rozmowie z _**The New York Post**_ rzecznik Pałacu oświadczył, że plotki o stosowaniu botoksu przez Kate Middleton są nieprawdziwe. Jednocześnie zaznaczył, że członkowie rodziny królewskiej nie występują w reklamach czy kampaniach komercyjnych.