Nad Kamilem Durczokiem już po raz kolejny zawisły czarne chmury. W piątek dziennikarz został zatrzymany przez policję za spowodowanie wypadku na autostradzie A1, mając 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Możliwie, że do samochodu z pijanym kierowcą wsiadła kobieta, na co wskazywałaby wystrzelona poduszka powietrzna na miejscu pasażera.
Na światło dziennie wypływają coraz to nowe fakty w sprawie, a prokuratura w pocie czoła sprawdza kolejne tropy mogące kompletnie pogrążyć "pechowego" celebrytę. Zgodnie z informacjami portalu wPolityce.pl, policja znalazła w aucie 51-latka broń palną, na którą Kamil miał mieć w momencie zatrzymania aktualne pozwolenie.
Jak udało nam się jednak ustalić, Durczok nie usłyszał żadnych zarzutów w tym wątku:
Podejrzanemu nie przedstawiono zarzutu nielegalnego posiadania broni palnej, ani jakiegokolwiek innego zarzutu dotyczącego broni palnej – mówi w rozmowie z Pudelkiem prok. Witold Błaszczyk.
Nie oznacza to jednak, że jego kłopoty się skończyły... Choć sąd nie przychylił się do wniosku prokuratory o zastosowanie aresztu tymczasowego, ograniczając się do poręczenia majątkowego w wysokości 15 tysięcy, dozoru policyjnego oraz zakazu opuszczania kraju, ewentualny pobyt Durczoka w areszcie nie jest jeszcze wykluczony.
Podjęto decyzję, że prokuratura zaskarży postanowienie sądu rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim. Najprawdopodobniej to zażalenie w piątek zostanie złożone w sądzie – dodaje Błaszczyk.