Choć polski Twitter nadal raczkuje w porównaniu do innych popularnych platform społecznościowych. trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu robi się tam coraz ciekawiej. Największymi fanami serwisu są rzecz jasna politycy, którzy używają go jako narzędzia do darmowej agitacji politycznej. Jedną z najbardziej popularnych użytkowniczek Twittera jest Krystyna Pawłowicz, której przepełnione jadem posty regularnie odbijają się po sieci szerokim echem. Całkiem pokaźną grupą obserwatorów może się poszczycić także Janusz Piechociński. Statystyczne diagnozy gospodarki byłego szefa PSL, z których możemy dowiedzieć się m.in. o tym, ile grzybów można znaleźć pod Warszawą albo jakie kwoty Polacy wydają rocznie na pierogi i pizzę, zyskały już status twitterowych klasyków.
O swoją prezencję na platformie społecznościowej dba również Donald Tusk. Naturalnie jego wysoka pozycja w Unii Europejskiej wymaga od byłego prezesa Rady Ministrów nadzwyczajnej powściągliwości i opanowania, jego profil przepełniony jest więc oficjalnymi deklaracjami oraz cytatami z innych prominentnych oficjeli UE. Tym większym zaskoczeniem okazały się więc tweety, który pojawiły się na kanale Tuska w ostatnią środę.
Pod nazwiskiem współzałożyciela PO pojawiła się seria postów, zawierających popularne memy z krótkimi opisami w postaci przypadkowych ciągów liter. Wielu użytkowników, którzy natrafili na wpisy zanim zostały one usunięte z sieci, założyło, że są one oznaką działalności hakera, który najpewniej włamał się na konto Donalda Tuska. Biorąc jednak pod uwagę jak niegroźnych grafik użyto, można spokojnie przypuszczać, że swoje lepkie palce maczały w tym wnuki polityka, które dopadły niezablokowany telefon dziadka i postanowiły sobie trochę poużywać.
W chwili pisania tego artykułu Tusk nie odniósł się jeszcze do niepokojącej działalności, która wystąpiła na jego twitterowym koncie.