Trzeba przyznać, że Ariana Grande mimo młodego wieku przeszła już wiele. 26-latka zawiesiła karierę po zamachu terrorystycznym na jej koncercie w Manchesterze, a w trudnych chwilach wspierał ją wówczas chłopak, Mac Miller. Niestety wkrótce okazało się, że i on sam zmagał się ze swoimi problemami, które doprowadziły go do uzależnienia od narkotyków. Mimo że nie byli już wtedy razem, Ariana mocno przeżyła tragiczną śmierć rapera.
To przez to miało się zresztą rozpaść jej narzeczeństwo z komikiem Petem Davidsonem. Ariana doszła później do wniosku, że potrzebuje odetchnąć trochę od związków i skupić się na swoim zdrowiu psychicznym. Miało w tym pomóc nagranie piosenki "Thanku U, Next", w której rozlicza się z byłymi chłopakami i dziękuje im za wkład, jaki mieli w jej życie.
Nie oznacza to, że media dały jej w tym względzie spokój i nie zaczęły rozglądać się za nowym chłopakiem dla wokalistki. Tym razem padło na członka grupy Social House, z którym gwiazda właśnie nagrała piosenkę. W teledysku do utworu "Boyfriend" młodzi muzycy grają zakochaną parę, co od razu spowodowało lawinę plotek o rzekomym romansie.
Te już wcześniej podsycał sam zainteresowany, Mikey Foster, który bardzo ciepło wspomniał o koleżance z pracy przy okazji jej niedawnych urodzin.
Jesteś jedną ze wspanialszych osób, jakie poznałem w życiu. Mam nadzieję, że najbliższy rok dostarczy Ci samej radości, na jaką zasługujesz - pisał na Instagramie.
Histeria fanów tylko wzmogła się po premierze teledysku.
Chemia jest niezaprzeczalna. Fani błagają ich, by byli razem - relacjonuje portal Hollywoodlife.
Jak na razie nic jednak nie zostało oficjalnie potwierdzone.
Lubią swoje towarzystwo, ale daleko im do związku. Eksplorują tę relację - uspokaja zapędy fanów The Blast.
Myślicie, że już wkrótce zaaranżują "spontaniczną" sesję zdjęciową przy kaktusie?