Odkąd 26 lipca Kamil Durczok będąc pod wpływem alkoholu został zatrzymany przez policję za spowodowanie wypadku na autostradzie A1, na światło dzienne co chwila wychodzą nowe fakty, dotyczące sprawy.
Przed feralnym zdarzeniem dziennikarz miał przez kilka dni imprezować nad polskim morzem. W samochodzie nietrzeźwego kierowcy znajdował się jego ukochany owczarek niemiecki, Dymitr, który po wypadku został umieszczony w schronisku, jednak ostatecznie odebrał go stamtąd znajomy jego właściciela. Wiele wskazuje też na to, że w aucie Durczoka znajdowała się też jeszcze jedna osoba, bowiem w momencie wypadku na miejscu pasażera wystrzeliła poduszka powietrzna. Choć w komentarzu udzielonym mediom po posiedzeniu aresztowym skruszony 51-latek przeprosił "wszystkich, którzy w niego wierzyli”, tym razem zapewne nie łatwo mu będzie odbudować utracone po raz kolejny zaufanie.
Jedną z osób, na które Kamil bez wątpienia może liczyć jest jego mama. Zaraz po wyjściu z aresztu to jej jako pierwszej dziennikarz złożył wizytę i to pod opieką rodzicielki zostawił swojego pupila.
Ponoć już od rozstaniu z ostatnią partnerką, Julią Oleś Durczok mieszkał w domu matki. Choć oboje mieli być dla siebie wzajemnym wsparciem, dziennikarz dostarcza jej kolejnych problemów. Mimo to Pani Halina nie skreśla syna. Zapytana o to, czy zamierza wspierwać syna w trudnych chwilach, czy raczej przeprowadzić z nim poważną rozmowę, w rozmowie z "Na żywo" odpowiedziała:
_Zrobię i jedno, i drugie, przecież to moje dziecko__._
Przyznała też, że jest zdruzgotana występkiem pociechy, jednak wierzy, że syn w końcu się otrząśnie i udowodni, że jest dobrym człowiekiem.