Po wypadku samochodowym, do którego doszło trzy lata temu z winy Roberta Jansona, wokalistka Varius Manx została sparaliżowana, a zespół zawiesił działalność. Teraz już wiadomo, że nie można liczyć na na powrót Moniki Kuszyńskiej na scenę. Będzie miała szczęście jeśli kiedykolwiek będzie w stanie poruszać się o własnych siłach.
Członkowe zespołu mają się spotkać w tym miesiącu i ustalić, co dalej. Uznali, że minęło już wystarczająco dużo czasu. Głos decydujący w tej sprawie ma mieć jednak Kuszyńska.
Tak naprawdę każdy boi się odpowiedzialności za podjęcie jakiejkolwiek decyzji - mówi Super Expressowi menedżerka zespołu Monika Paprocka. Nawet gdyby Monika dała zielone światło do reaktywacji zespołu bez niej. Tak czy inaczej wiemy, że musimy podjąć decyzję, co dalej z zespołem. Jednak zastanawiamy się, czy udźwigniemy ciężar wznowienia działalności, bo mogą być ataki ze strony mediów czy fanów.
Czyli martwią się głównie o siebie. Janson jest w kropce. Musi skłonić Monikę do publicznej rezygnacji z dalszej kariery. Niewykluczone, że mu się uda.
To delikatna sprawa - tłumaczy Paprocka. Monika jest osobą niezwykle silną psychicznie, ale zdrowie nie pozwala jej na występy. Robert natomiast bardzo przeżył to, co się stało. Nie wiem, co będzie dalej. Za kilka dni jadę do Moniki.
Niedawno Robert Janson snuł plany o nagraniu nowego materiału z Kuszyńską. Być może skończy się na pożegnalnym singlu, a potem zespół wznowi działalność z nową wokalistką.