Amy Winehouse spędza wciąż czas za Karaibach, a cały świat zastanawia się nad tym, czy rzeczywiście przechodzi długo wyczekiwaną przemianę. Nie da się ukryć - przytyła, nabrała kolorów, przestała nosić wielki i upiorny kok i (podobno) przystała ćpać twarde narkotyki.
Jednak do mediów zaczęły napływać informacje od oburzonych zachowaniem gwiazdy gości hotelu. Amy podobno wcale nie zmieniła swojego stylu życia, a jedynie scenerię. Całymi dniami imprezuje, chodzi pijana, a możliwe że nie tylko.
Głos w tej sprawie zabrał ojciec Amy, Mitch Winehouse, który zapewnia, że Amy ma się dobrze i walczy z nałogami: Historie o problemach mojej córki sprzedawane są za wielkie pieniądze do tabloidów na całym świecie. Wszyscy żyją życiem mojej córki, jednak nikomu tak naprawdę nie zależy na tym, żeby rzeczywiście wyzdrowiała. Nikt nie widział jej, gdy całymi dniami leżała nieprzytomna odurzona narkotykami w ciemnym i brudnym pokoju. Dwa razy omal nie umarła. Stan w jakim jest teraz, to efekt ogromnej pracy Amy i naszej.
_**Rozwód z tym śmieciem Blakiem, to najlepsza z rzeczy, jaka ostatnio przytrafiła się naszej rodzinie**_ - komentuje z kolei matka piosenkarki. Na szczęście Amy już prawie o nim nie myśli.